czwartek, 18 kwietnia 2019

W skrócie,

bo na porządne pisanie nie ma kiedy przysiąść.
Mamy za sobą nieprzyjemny wypadek z Robinkiem. Pare dni temu , kiedy chcialam go wyczesac(bardzo dużo podszerstka, potworzyły sie kołtuny) zauwazyłam zdartą skórę na podbrzuczu. Nie wiemy  jak sie to stało, prawdopodobnie J.wycinajac kołtuna uszokdził naskorek, kotek sie ruszył, uciekł, nadrywajac / odrywając sobie kawalek skory.Trzeba było zszyc, wiec musial byc lekko uspiony.Przy okazji wetka wygoliła mu podwozie,bo tych kołtunów było za duzo  ,zeby doprowadzic  futro do porządku. Nie muszę mowic,jakie emocje mna targały  ,skupiło sie to  na J. ,oberwał za nie wystarczające dbanie o kota, bagatelizowanie problemów i cale zło świata.
Należało mu sie.
Wkurzają mnie tez jego audiofilskie zapedy! Księciunio potrzebuje odpowiedniego wygłuszenia  salonu,bo sie muzyki nie da sluchać. Najlepiej zagracic, nacudowac, co jakis czas  wpada na złote pomysły, a moze ekrany  specjalne kupic, jprl.!
Dom wariatów. Całe mieszkanie w balaganie, w rozpoczetym remoncie,  w salonie brakuje jeszcze komody i witryny,czy tam jakiegos kredensiku  na szkło, jeszcze na scianach pewnie powiesimy jakies obrazy, ale to wszystko wymaga czasu,  a ten ma pomysły z d... A mebli odpowiednich znaleźć nie mozemy, szukamy,bylismy nawwet w takim m (
Zwariuję albo mnie szlag trafi, źle ten czlowiek na mnie wpływa,  od razu mi nastrój siadł, rece i ochota do dzialania  opadły .   Do salonu nawet nie chce mi sie wchodzic, wzmacniacz polozył na sofie,zaslonil okno ,polozyl poduchy na parapeci i na fotelu,  ustawił kolumny i  słucha muzyki.
 Przedczoraj przyszły koleżusie moje, wpakowały sie do salonu od razu, to  byłam złosliwa i troche ponarzekałam na brak porozumienia małzenskiego:)))))  Posmialismy się,  oczyscila sie troche atmosfera, bo juz naprawdę,byłam nabuzowana,że  bez kija nie podchodź.  Umówilismy sie na 2 dzien swiat u kol.W. Tradycyjnie. Też troche ubarwimy  zycie koleżusi,bo ma  klopoty. 

Ktoregoś slonecznego dnia uporzadkowalismy groby. Wzięlismy mopa, Jnosił wodę, wyrzucał śmieci, umylismy od razu  znajome groby, czyli  naszego kolegi i jego mamy. J sie lekko zdziwił,a dla mnie to nic dziwnego, mamy  wszystko pod ręką, zaden problem,  po co kol.R ma sie sama targać pieszo,czy busem na cmentarz,a tak juz bedzie maila z glowy.  On by na to nie wpadł oczywiscie, ech,  Ci faceci!   
Wczoraj wywieźliśmy  elektryczne  graty  na wysypisko, przyczynkiem do tego  pozyczenie,lub nawet odsprzedaż ,zbednego nam tv, kol.R. Stary ,który miala zepsuł sien a ament, wiec zaproponowalismy wywózkę,no i byla okazja ,zeby i nasze manele wywieźć,chociaz cześciowo.  Potem pojechalismy do LM,  żeby kol.R kupila sobie ziemię i  pelargonie na balkon.Zatem kolezenska przysługa wykonana. R się nigdy nie prosi, ale ja wiem jak to jest samemu wszystko robic, a jak jeszcze pracuje do wieczora,to  pada na twarz, wiadomo.

Jedzeniowe zakupy zrobiliśmy wczoraj. Dziś zrobie troszke pierogów, Bo Mlodsza wyrazila ochotę, wiec jutro  obiad gotowy.  No i cos tam jeszcze sie przygotuje i upiecze, zebysmy na te 4 wspolne dni mieli co do dziobow powkladać. Liczymy na ładną pogodę,zeby wybrac sie na jakieś małe wycieczki.
J wpadł na pomysł,zeby w sobote  zrobic swateczne sniadanie, skoro Starsza wyjeżdża, no nie powiem,dobry pomysł:)   Hehe,powiedizal,ze poleci rano ze swięconka, a juz myslałam, że sie obedzie bez tego,no ale jak chce niech idzie .
No a po za tym? , J. zamierza wyjechac 5-6 maja, to ja nie wiem co on zdązy pozalatwiac,  i co z tym Bytomiem, bo musimy tam pojechac przynajmniej na 1 dzień. No to ciekawe kiedy, jak nie bedzie komu z kotami zostać. 
No i tak to.