jak juz nam wpadło w oko przyzwoite autko, za progową cenę, to sie okazuje, że to szemrany bisnes i nu, nu, tam nie kupować, ani, tu ani tu...eeee.
Czas leci prędko, jeżdżenie tu i tam, kręcenie się, a efekty marne.
Mam zablokowane działanie, bo ciagle musze mieć na uwadze J i jego chęci, pomysły, samopoczucie, i w ogóle a on niepozbierany ciągle , szantażykuje, ma humory, wymusza skupienie się na jego osobie, jak zwykle. To siedź chłopie na dupie, odpoczywaj, nie rób złudnych nadziei , nie rób nic , ale daj żyć. Mnie to osłabia, wytrąca z jako takiej równowagi, zniechęca.
Pewnie też działa na mnie ta sytuacja z nieogarniętymi młodymi.
No i w ogóle jakoś tak. Ponuro, przytłaczająco, nerwowo.
Za to zygokaktusy postanowiły zakwitnąć i cieszą oczy.