Jeszcze zawiśnie okap.
Lampa nie zrobiona, nie było czasu zainteresować się kloszami, ale mam na oku na olx.
Wczoraj był armagiedon rurowogazowy.
Przyjechal pan starszy z synem.Syn zrobił co trzeba, ale wiadomo, a ma pan wiertełko10tke, oj, potrzebna rurka,bo zabraklo...mielismy rurke, wiertełko i uszczelkę. Poniewaz na koniec pracy okazalo sie, ze z kotła kapie.
Pan syn stwierdził, że uszczelke wymieni. J.uczestniczył i pilnował, a i tak jak juz skasowali jak za zboże ,okazalo sie ze po hchwili nadal zbiera,sie woda i kapie, ale wcale bie z tego miejdca.J.sciafnal obudowe kotla i dopatrzyl sie , że to z rurki, która łączy się z zaworem,,którym dopompowuje sie wodę.
Patrzy, a zawór jest zablokowany , nowe podlaczenie rur bylo tak blisko, że blokując zawór wywieralo nacisk i stąd problem.
Odstawił histerię , koniec swiata, co robić, on tych partaczy nie chce widzieć itp.co to bedzie, wszystko od nowa do roboty... popłakałam się, zadzwoniłam do innego faceta , on po kimś nie poprawia... Pat W końcu wkurzyłam sie i zadzwoniłam do pana starszego, powiedzialam w czym rzecz, przyjechał, przekręcił rurę, sprawdził jeszcze raz przyrządem szczelność , woda przestała się wydobywać.
Wszystko działa, jeszcze nie założylismy obudowy żeby kontrolować, ale jest dobrze.
Pod sufitem
Kabel od kuchenki podlączony do nowej rury.
Ogólny rzut na przyłącze.
....
Jutro przyjedzie lodówka. Jeszcze ma powstać ścianka od sufitu na wysokość lodówki i żeby można było zamontować drzwiczki do zamykanej części wnęki, ale w końcu nie wiem czy teraz.
No i to tyle.
Ide sie ogarnąć, nie pada, mamy jechać w zielone.