piątek, 26 kwietnia 2019

Poszalałam

w ciuchlandach, dokończyłam czytać książkę, a J. z samego rana  pojechał do bytomskiego mieszkania.
Umówił się z panem na wymianę gazomierza,  w gazowni  wyjaśnił sprawę naliczenia prognozy , zatem teraz będziemy płacić 17 zł , bo wcześniej wysłali naliczenie  z całkiem sporymi rachunkami, a przecież nikt teraz gazu nie używa i w najbliższym czasie używać nie będzie, a nawet gdyby to się najwyżej dopłaci w końcowym rozliczeniu .
Przede wszystkim złożył spadkowy pit, w naszym US  bardzo kompetentna  urzędniczka powiedziała, że to co wypełnił  i  te dokumenty ,co zabrał  wystarczą, a tam na miejscu  facet od razu zażądał  wyciągów z konta. 
Trzeba dosłać.

Po za tym spotkał się z z p.Witkiem i Niną, która wcisnęła mu naleśniki na obiad, szalona kobieta:)
Spakował porcelanę i wraca do domu.
Aaa,  rano po  drodze, za Nysą zahaczył o pana, który sprzedawał stare meble, komodę i kredens ze szklaną nadstawką.  Do lekkiej renowacji, ale będzie ok. Może tym razem  zawoskujemy?  Utargował się trochę i jeszcze dostał obrazy, obrazy byle jakie, religijne, ale ponoć ramy piękne;) No ale po to , to trzeba extra dopiero pojechać, do tego celu  wypożyczymy przyczepkę z LM .

Już się zachmurzyło, może faktycznie popada?

...
I kilka zdjęć, bo juz kaktusik pieknie kwitnie,



i rozwinęły się świąteczne żonkile.

Dostałam od koleżusi sansewierię i już umieściłam ją w donicy.


A po nasypie kolejowym jeżdżą samochody


No i to tyle na dziś.
Młodsza nadal nie wie jak to z 2 maja, gdyby miała wolne to przyjechaliby na majówkę, ale szefa dziś nie było i dopiero w poniedziałek zapyta. Oj, jak fajnie by to było, gdyby  przyjechali. Wzdech.