niedziela, 27 grudnia 2020

I o co

 tyle zamieszania było.  Szczęśliwie już po świetach jeszcze tylko gupi sylwek. Dni minęły całkiem ok. 

Jedzenia mieliśmy mało, ale jednak na 4 osoby, więc jeszcze mamy dwie porcje uszek i pierogów, bo wczoraj Starsza ani na śniadanie, ani kolacje nie przyszła, do domu  pieczonego mięsa im nie dałam, i tak  oto mamy pełną lodówkę. J.bedzie wyjadał, bo ja nie mam ochoty. Jakoś wyjątkowo w tym roku nie chce mi się jeść ani pieczonych mies, ani karpia, jedynie barszcz z uszkami i pierogi mi wchodzą  i smakują.

W dooopie się przewraca, a jak pomyślę, że znów cos szykować mam na okolice nowego roku, to słabo mi się robi, ale może mi to minie.

Górskie wedrowki udane, wczoraj pojechaliśmy na Torfowiska pod Zieleńcem, i poszliśmy z zupelnie innej , nie znanej nam strony, od tyłu.Się szło i szło, i szło. 












Super trasa, zatoczylismy koło, na koniec poszlismy drogą, gdzie ciężko  było o równy grunt, bo droga rozjeżdżona ciężkimi leśnymi  autami, no i tu mnie już dopadło zmęczenie, wiec w domu padłam na fotel i już bym zasnęła, ale zadzwoniła kol.R , że przyjdą zaraz razem z D.  No i fsjnie, bylyśmy umówione, miała tylko potwierdzić. Zatem trzeba było się ogarnąć .

No i tak miło i wesoło, minął wieczor. Koleżusie gaduły,  tematów poruszonych wiele, nie wiadomo kiedy zrobiła się 22.

Dzisiaj na 15 do kol.W, i zakończymy w ten sposób świateczne spotkania towarzyskie.

Fajnie byłoby , gdyby w sylwestrowy wieczór przyszły R i D, no ale... przecież do 6 rano siedzieć nie będą, więc kicha.