piątek, 21 czerwca 2019

Piątek

jak poniedziałek, przez ten wczorajszy świąteczny dzień.
W końcu nigdzie nie poszliśmy, bo wena mężowska i zapał do pracy trwa, nawet na spacer  nie miał czasu. Ja nieprzyzwoicie się wyleniuchowalam, wiec dzisiaj wypadałoby już coś konkretnego  robić. Trzeba dokończyć opalanie drzwi, ale tak mi sie nie chce... Narobi się smrodku, a w takich temperaturach to wietrzenie średnio pomoże. Zatem zwlekam, a zresztą, czy teraz czy później,  bez różnicy moim zdaniem.  Długo jeszcze  wszystko bedzie bez ładu i składu , i w fazie remontu.  Nie posuniemy sie z tym do przodu za wiele, stanie się to dopiero wtedy, kiedy drugi pokój bedzie gotowy do remontu, a na razie daleka droga. Stopuję też zapędy J. bo ciągle przegląda  ogłoszenia o meblach, a dokładnie nie wiadomo co będzie nam potrzebne, i w ogóle jak ma pokój wyglądać,bo tylko wstępny pomysł jest., że w kierunku gabinet, gościnny, szafa, półki, biurko jakies fajne. A on by już kupował, to mu tłumaczę, gdzie to postawi,  kupować będziemy jak już będzie na to miejsce i czas. Niech skończy to co zaczęte! Chłop ,jak to chłop klapki na oczach, przeglada kolejne kredensy(bufety), po co ,  pytam coraz bardziej nerwowo?!  Jeden jest  i wystarczy,w drugim pokoju nie chcę mieć powtórki z rozrywki.   Nie no,  zwariować idzie:))
....
Pada codziennie,  koszenie na razie w odstawce, ale pewnie po niedzieli trzeba będzie się spiąć i jeździć na wioskę.
...
No niech przestanie padać, bo dopijam kawę i chcę iść na zakupy, nie mam pomysłu na obiad,  może mnie w trakcie natchnie.

Rysiu mi pomaga spisać listę produktów:)


....
Góra kredensu w trakcie prac