tu jesteśmy? Nie tak długo wcale, 16 dzień, a mam wrażenie, jak i moje gnatki, że już przynajmniej miesiąc.
Niedziela nie byla relaksująca, pojechaliśmy nie tam gdzie początkowo zamierzaliśmy, J.zafundował mi dłuuugi spacer, miedzy dwoma jeziorami, owszem byłby mile widziany, gdybym nie była zmęczona, i nie bolały mnie kolana, i nogi, a tak to szłam, bo szłam, ale marzyłam o powrocie do domu. To nie bylo to, czego potrzebowałam.
Zamek w Plön, jak zwykle zamknięty, trzeba umawiać sie telefonicznie na termin zwiedzania. Tak więc kolejny raz przeszliśmy się uliczkami, koło zamku, nowym byl ten spacer na cypel łaczący dwa jeziora. Szlo się laskiem, brzegiem , jak sie chciało. Fajne miejsce na spacery, sporo tez rowerzystów, mała i droga kafejka w zielarskim ogródku, wsród jabłoni, bzów, klimacik przyjemny. Pani włascicielka produkuje też gliniane doniczki itp.
No i tak to.
Pogoda zmienna, raz cieplej raz zimniej, wiatrzysko . Wczoraj na noc wreszcie się rozpadało, ale już przestało. Ciesze się z tego deszczu, bo już bardzo sucho było, no i dziś moglam się wyspać i posiedzieć w domu😃
Możliwe że na niedzielę i poniedziałek pojedziemy do Starszej.