poniedziałek, 1 lutego 2021

aaaa

jakoś tak..minął styczeń ,

zegarmistrz światła purpurowy zabełtał Ewie w głowie, i poszła nie wiem gdzie, na zawsze..

Trudno się pogodzić, chociaż znałyśmy się tylko wirtualnie, ale namacalnie wymieniłyśmy się kartkami świątecznymi, mam też grafikę, i kiedy  Ewa jest gdzieś tam w zaświatach , w energii nieskończonej,  nam zostawiła po sobie blog i  swoje prace, byśmy  nie zapomnieli. Nie zapomnę, dziękuję, że miałam tą przyjemność Cię Ewo chociaż troszkę poznać.