niedziela, 29 sierpnia 2021

Niedziela

 przedwyjazdowa, nastepna już będzie w innym miejscu i znów trzeba sie będzie przyzwyczajać. Byle do listopada, zleci zapewne bardziej  pracowicie, coś tak w kościach czuję 😀

Pogoda nas dziś zwiodła, chcieliśmy do lasu. Jedziemy, a tu juz kropi,  widzimy, że  z jednej  strony mocno już niebo zasnute, znaczy  tam już porzadnie pada, ale tu jeszcze nie, więc zatrzymujemy się na leśnym parkingu. Idziemy, idziemy, ciut mocniej pada, ale , wśród drzew nie jest tak źle, idziemy  dalej.  O, zagrzmiało, mijani ludzie z pieskami lepiej ubrani, mają kurtki przeciwdeszczowe, a my  jak te miastowe sieroty. Ale ja przynajmniej miałam kaptur w bluzie. No nic, mocniej pada trzeba wracać, a szkoda, bo tak pięknie puchato, mięciutko i wrzosowo.