nie mogą dotrzeć te burze i deszcze do nas. Teraz ogroduję w kratkę, czy tam jakiś inny wzorek, bo nie mam już tyle pracy .
Czeka mnie malowanie bramy , jednej lub dwóch , podmalowywanie stolarki wewnątrz domu, na bieżąco kosmetyka obejścia. Jak coś tam poprzekwita, to wtedy znów wiecej cięć.
Szef rozłożył sprzęt zraszajaco podlewający, ale w niektóre miejsca trzeba iść z konewką, lub przełączać, rozłączać, podłaczać te wszystkie szlauchy, żeby dostać się w najdalsze miejsca.
Do niektórych prac przydałby się J., ale on nie ma czasu, no i tak to leci.
W każdym razie dziś mam dzień gospodarczy. Sprzątam, gotuję kalafiorową, a za oknem raz słonko, raz wiatr i chmury, ale nieco chłodniej niż wczoraj. Ufff.
...
Kamienna rabata ma się dobrze:
Od ulicy:
Irysy przekwitły, ale firlejki rosną pomiedzy, to w końcu kiedyś zakwitną. Hosty też ładnie się rozrastają, więc jest trochę ciekawiej. No i maki sieją się gdzie chcą, to robią kolorek, razem z jakimiś żołtymi ,,chwastami".
Za wiele tam sadzić nie można, bo rośnie klon i świerk, wiec korzeni mnóstwo.
Z masaży panie ciagle wyrzucają jakieś kwiaty doniczkowe, kalanchoe najczęściej, a babcia sasiadka z kolei wywala bratki, więc wsadzam do ziemi, i jeszcze sobie pod gruszą całkiem ładnie rosną.
W ogródku lubczyk, pomidory, sałata, pietruszka. Truskawki ida do wywalenia, lub przesadzenia, bo tu płożą się, i owocki malutkie. Chyba im za mało słońca, a jeszcze sąsiad zabezpieczył ogrodzenie wyżej siatką, bo kury przelatywały.
W donicy topinambur i wiciokrzew, wciąż czekają na przesadzenie w inne miejsce, do gruntu, ale grunt na razie nie jest gotowy, a ja sama tego zrobić nie dam rady.
No i to tyle, idę zrobić porządek w przyprawach😃