sobota, 14 marca 2020

Trzeba

byłoby zapisać ku pamięci co nieco, z tego co się ostatnio dzieje. Życie wykręciło poczwórnego teoloopa, ślisko nam pod stopami i pewnie długo będziemy leczyć siniaki, i rany. Jest do dupy,a to jeszcze nie koniec. Ciekawe czasy zaiste. Zatem ku potomności i własnej pamieci zanotowuję, że pieprzony koronawirus i wprowadzony stan epidemiczny bardzo namieszał. Młodsza pracuje jako tako, bo pracy malutko, pocieszeniem jestto, że zdalnie. Starszej bardzo pokrzyżowały się plany, bo projekt nad którym pracowała raczej na 90% weźmie w łeb, niezięć nie wie co z pracą,czy urlop czy zapiernicz za pięciu, niby w poniedzialek ma jechac do pracy, pewnie wtedy czegos wiecej sie dowie, ale jak ze wszystkim teraz, sytuacja jest dynamiczna. Kiedy przyjedzie J.jeszcze nie wiem, dużo zależy od sytuacji, od tego czy po 10 dniach przedłużą obostrzenia. 14 dniowa kwarantanna uziemiłaby nas oboje,i ani remont ani kukuryku. Wiem, że nic nie wiem.Niepewność i obawy co też jeszcze się może dziać jest mocno dołująca i denerwująca. No to filmy, rozmowy przez komunikatory, telefony,trochę odcinania sie od rzeczywistości , żeby nie ulec panice. Wdech, wydech, nie dajmy się.