poniedziałek, 22 czerwca 2020

Taka ładna niedziela,

ale jak się jest zmęczonym i ciągle coś boli,  np.dłonie, a szczególnie lewa , bo znów przeciążona , to nawet się cieszyć nie chce, że ładnie, że takie piękne róże  i w ogóle.
Bo odwiedziliśmy małe, ładne miasteczko , gdzie rośnie duuuużo róż przy kamieniczkach,  niektóre pięknie pachniały, wąchałam każdy krzak,  ale mało zdjęć robiłam,  J. ma jeszcze jakies to jeszcze może dodam.








Spacer zaliczony, chociaż nawet stóp w Północnym nie zamoczyłam.Był przypływ, glęboko,  no i woda niezachęcająca wyglądem, nawet pety w niej pływały , fuj.
To nie Bałtyk, że można brzegiem pospacerować.




Posiedzielismy na ławce, pogapilismy się i odwrót. Zjedliśmy bułkę z rybą, dobre nawet , rybka smaczna.. byłaby gdyby była posolona, co Ci Niemcy mają z tą solą, juz kolejny raz jem smażoną niesoloną rybę. No ale głód  zwyciężył, stoliki zajete, nie chcialo nam sie czekać na jakies inne danie, więc ta bułka, heheh, juz nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłam bułkę, więc atrakcja.

No dobra, łapy bolą koniec pisania.