Podróż minęła spokojnie, w miarę szybko, niecałe 9 godzin, gdyby niektórzy kierowcy nie byli śpiacymi pannami, to byłoby szybciej. Po za tym trafiały się objazdy , traktory z sianem, albo kombajn, i inne marudy.
W domu byliśmy o 20 tej, więc jeszcze pokręciłam się , zrobiłam przegląd roślin, umyłam balkon i posiedziałam z kotami, zasnęłam grubo po pólnocy.
Kwiatuszki pod opieką kol.R. miały się że bardzo dobrze, rozrosły się, fiołki kwitną, wszystko ok.
Zygokaktusy i trzykrotka fioletowa
Trzykrotka purpurowa , i sansewieria cylindryczna.
Grubosz hobbit, begonia Immense, kaktusiki różne, sansewieria trifasciata Laurenti , hatiora bambusowa.
Begonia cudnie wyrosła, to jeden z kwiatków mamy, była marna, w koncu przesadziłam, do ziemi dałam ciut fusów z kawy i skorupek z jajek, i proszę 2 miesiące i nie ten kwiatek. Tak samo jukka, pióropusz jak sie patrzy, może i kiedyś wyrosną inne młode? Tak więc cieszę się, że nic nie zmarniało , a wręcz odwrotnie.
A od kol R. na powitanie zastałam na stole taka peperomię!
...
Dziś szybko zleciał dzień, zakupy spożywcze, na straganie kupiłam oczywiscie bób, fasolkę, borowkę amerykanska, zieleninę na zupę. Później juz autem na cmentarz, szybki obiad, i już wieczór.
Jeszcze tylko kwiatki, ktore kupiłam na balkon wypadałoby posadzić, ale nie wiem czy mam doniczki, nie chce mi się iść na strych, hm, może jednak zaraz pojdę. Przed chwilą zamówiłam ogórki do kiszenia od pana ze wsi. Za jakiś tydzień powinny być, ma oddzwonić kiedy podjechać.
..
Na balkonie: rozrósł się rozchodnik, takie małe cuś wsadziłam w ziemię , a teraz cudo!
Szczawik też pieknie rośnie , nawet czarnuszka w kącie zakwitła, jedna ale zawsze coś😃
Dziś już wypieliłam, trawę przesadziłam kotom do pojemników. W leclerku dokupilam kilka kwiatków, no bo po niecałe 3 zl i 4 , to jak prześć i nie kupić!
W owadzie z kolei kupiłam kaktusy,
Balkonowe nowości pokażę jak posadzę, teraz lecę gotować bób.