niedziela, 10 października 2021

Ufff,

 tydzień za nami, przyszły też zapowiada się dla mnie mocno dreptający, bo sprzataczka wzięła wolne, wiec i u szefów w domu , i w firmie szefowej,  czeka mnie sprzatanie. Jakoś to sie poukłada żebym dała radę, prognozy pokazują deszcz w niektóre dni, to wtedy by mi to sprzatanie w firmie pasowało, bo w domu u nich to nie problem. 

..

Wczoraj J kupił kuchenkę , bo ta która tu była od lat prosiła sie o wymianę. Wiadomo szef nie skory do takich wymian, jesli juz to szukalby po taniości, i wybrałby jakiegoś sztrucla  najlepiej za darmo i do naprawy. J trzęsidupa, cicho siedział , ale w końcu  jak raz czy drugi przypaliłam co nieco, w tym ostatnio  wlasnoręcznie ulepione pierogi, a były to ostatnie sztuki, to usiadł do komputera i wyszukał fajną kuchenkę , owszem używaną, ale jak nową, to te 50 eu szef już wyskubie z portfela, zostanie postawiony przed faktem i z głowy. 


Sprzęt  pracowy też sie popsuł, wtem i nagle,  trzeba było kupić nowy spryskiwacz i karcher, no ale to finansuje szefowa.  Ech Ci bogacze...

 Za nami  też już  pierwsza część przycinania żywopłotu , z obu stron. Bo mają umowę, że od strony sasiadki też. Ufff,



Czeka nas jeszcze część od ulicy, krótsza ale gorsza, bo tam rosną mocno wybujałe rożne krzaczory.


Może w tym tygodniu sie to przytnie, a może w nastepnym, od ogrodu ile mogłam to sama przycięłam, ale resztę trzeba na drabinie. 
Wycinam sukcesywnie to co usycha, różne trawy i kwiaty.
I tak to codziennie coś, karcherem myję wszystkie ogrodowe krzesła, i co tam jeszcze trzeba z zielonego nalotu.
Robota bez końca, gdyby chcieć tak na prawdę zrobić to co zauważam. Ale prędzej czy później jak jest czas to łapię sie za to , bez wyraźnego polecenia. 
..
Wczorajsze klamociarniowe łupy, plus pierwszy raz piekłam kasztany, mnie smakowały, J.średnio zachwycony.





...

Ok,  ale dziś niedziela, jedziemy na spacer. Jak i gdzie to sie okaże, czy  morze, czy nad kanał. Zimno, ale pogodnie.
Było morze!😀