niemiecki weekend trwa, ale J. pojechał do pracy, a ja moze tu coś porobię. No i przygotuję obiad na dwa dni, a może i ciasto upiekę.
A to klomb pod gruszą, gdzie prócz host wszystko rozrasta sie bez ładu i składu. Wycięłam liscie po tulipanach i innych wiosennych cebulkowych, teraz pora na maki, reszta zakwitnie poźniej, jeszcze serduszka się trzyma, ale też po kwitnieniu do przycięcia.
Ze dwa tygodnie do wyjazdu, bo dokladnie nie wiem , wersja w Polsce była, że do 10, tu oczywiscie już w grę wchodzi 15, bo 13 tego to jeszcze kardiolog. Jak znam życie,J i rozliczenie, to kto wie, czy nie 17, chciałabym się mylić.
J.juz narzeka, bo słyszał prognozy o upale, no i ja nie bardzo będę zachwycona, bo przecież tam koszenie czeka na wiosce, i w ogóle w upale to nie będziemy nadawać się do niczego, może zapobiegliwie szukać klimatyzatora?