spacer.
Poranny widok z okna.
Spotkałam też pana, który poprosił o wsparcie przy wchodzeniu po schodkach przy moście sw.Jana. Jedna para mu pomogla ze schodkami, a ja podprowadziłam go dalej. Dziwny czlowiek, z tego co powiedział jest po 2 wylewach, chodzi kołkowato , jedna ręka niesprawna, szedł z dość daleka do baru po obiad, wczesniej był inny bar, miałby o wiele bliżej, ale on lubi ten. Ryzykant, w taką pogodę, taki kawał drogi.
Syn w pracy, a on sie wybrał sam, kurde, do tego baru to po schodach dodatkowo trzeba wejść, później zejść, a gdzie jeszcze do domu, nie wiem jak sobie poradził, bo podziekowal mi juz za pomoc i zostawiłam go w barze. Trochę mam moralniaka, może trzeba było poczekać, ale mam nadzieję, że ktoś mu pomogł zejść .