Wczoraj padłam dość szybko, więc dziś rano spięłam się, wykorzystałam poranny chłód i zrobiłam gołąbki.
Teraz z kolei pod wieczór umyłam okna od podwórka, a jutro umyję od ulicy, bo tam slonko od 13/14 tej.
Coś trzeba robić jak się siedzi w domu. Moje prace nad gablotką to tylko pierwsze oczyszczenie z farby, resztę robi J. Już niemal koniec prac, szyby zamówione, nie pamiętam kiedy będą do odbioru, no ale w przyszłym tygodniu już będę mogła ulokować w niej , hm, no właśnie osiołkowi w żłoby dano...chcę szkło kolorowe, może i kryształy na samym dole, się okaże, co tam mam i jak to bedzie wygladało.
No i tak to mijają dni, nawet jeszcze nie widziałam sie z kol G, ani kol.W. Coś czuję, że trzeba będzie się spiąć i pojechać na ur. kol W, chociaż szczerze pisząc , wcale nie mam ochoty. Szczególnie kiedy kol.W ostatnio nie podtrzymuje kontaktów. Kiedy ja dzwonię to w końcu mnie zbywa, bo kienci dzwonią, albo coś tam, jak odezwę się na messengerze, to też jakoś nie kontynuuje rozmowy, bo powoli pisze i nie lubi. Dziwaczejemy chyba, każdy na swoj sposób 😀
...
No to zdjęcia.
Od czapy oczywiscie, i nie po kolei.
To jest kwietnik na moście św.Jana., jest ich wiecej, ale w każdym rosną takie same kwiatki. Bardzo mi sie podoba.
A teraz wlasnie J.maluje już lakierobejcą. Pomalowana tak, by nie odbiegała od innych mebli, tylko tworzyła komplet.
W słońcu
Syngonium ,,Maria"
I to by było na tyle.
A, jeszcze oba niuńki, przyszłam otworzyć okna, przytuptały za mną, więc przysiadłam na chwilę.
Idę zaraz oglądać ,,The Morning Show", serial taki.