niedziela, 14 lipca 2019

Dlaczego

niedziela tak szybko mija.
Do 9  udało się pospać. Robinek na drugie mógłby się nazywać Simon, wskakuje na mnie i drepta pomrukując, zaczepia, wstawaj, wstawaj, no co tam, śpisz, nie śpij, czemu nie wstajesz. Noo, chodź , pobaw się, mokre żarło chociaż daj, noooo , wstawaj!
W końcu wstałam:)
Ugotowałam rosół i pojechaliśmy na targowisko,
a tam wiadomo, jak to w jaskini zła, kusiło, kusiło i wykusiło, trafiłam na drugi talerz...

aaaa, bo wczoraj byliśmy w klamociarni i tam wynalazłam  pierwszy


drugi

Talerze do zawieszenia, ale wieszaczków brak, kiedys tam się dorobi i zawisną w kuchni.
Wykusiło  jeszcze na takie porcelanki, babeczka nas prosi, weźcie, tylko 2 eu  za ten komplet, bo mi sie nie chce znów go pakować i zabierać do domu. To i przytuliliśmy:)


I jeszcze upolowaliśmy małe talerzyczki  do zawieszenia i te 3 filizanki  z talerzykami.
Wydaliśmy 12 euro za całość, a tyle radochy.
Wracając, zajechaliśmy na plantację




 i  uzbieraliśmy truskawek


Odmiana Florence, pyszna. Wyczytałam, że to odmiana późno owocująca , od czerwca do końca lipca. Liencjonowana odmiana , angielska.
Nawet upiekłam  juz ciasto .
Tylko nad morze w końcu nie pojechaliśmy, bo jak wrociliśmy, to żadna siła nie wypędziłaby już J. z domu.
Chciałam na spacer, ale wymigal sie bólem nogi. Mogłam sama, ale w końcu też nie poszłam. Lenistwo aż wstyd!:)