Oszołom to delikatne słowo i to co się tu wyprawia woła o pomstę do nieba.
Sąsiadce wybiło w w toalecie, znaczy się zatkana rura odpływowa, ale gdzie, nie wie nikt., bo wszystko było tu budowane, robione byle jak. Powinny być plany, szef nie wie gdzie.
Tak też zresztą powstać mają te mieszkania w byłej aptece. Bez planu, projektu, fachowców, tanio, byle jak, już od podstaw są kłopoty i mogą być wieksze, bo szef nie słucha mądrych rad. On wie lepiej.
Ale wracamy do obecnej sytuacji.
Sąsiadka na weekend wyjechała,nie zostawiła kluczy, bo nie trzeba niby wchodzić do mieszkania, problem tkwi w rurze, ktorą należy udrożnić , rura jest na zewnątrz, czyli pod ziemią. Szef obiecał, że usunie usterkę , no problem.
No a co się dzieje?
Pożyczył od kogoś koparkę, kazał J. wyciąć w pierwszym ogrodzie sasiadki śliwę mirabelkę, ozdobne w drugim ogrodku, żeby móc ryć ziemię w poszukiwaniu rury.
Zniszczył rownież ogrodzenie ,
rozkopał pierwszy ogród, rozkopał na podwórku jeszcze kilka miejsc . J. mu tłumaczył i mówił, że to robota głupiego, a może być kłopot, bo może zniszczyć kable i pozbawić wszystkich prądu np.
Nie mówiąc, że to niebezpieczne!
Ale gdzie tam, dorwał sie do tej koparki to kopie, klapki na oczach i uszach. No i dokopał sie do kabli. J. i jakis inny facet znajomy wrzeszczą, że stop, kable, a ten ryje.
No i uszkodził kabel telefoniczny , więc pozbawił wszystkich nas mieszkających tu telefonu , nas dodatkowo internetu,,bo,nie mamy swiatłowodowego.
Rury nie odnalazł. Jeszcze!
Do 12 miało być po sprawie, J. przyszedl do domu o 18. , zjadl spozniony obiad i pojechalismy na zakupy, a szef rył nadal.
Jak wrocilismy to juz go nie bylo.
Tak to wszystko rozpieprzone , że tylko usiąść i zapłakać, a szefa w kaftan bezpieczeństwa zapakować.
A można było wezwać odpowiedniego fachowca, który już tu raz był, ma specjalny wykrywacz , w mig odnalazłby zapchaną rurę, udrożnił i byłoby po sprawie.
A tak to bedzie kupa roboty z porządkowaniem, niewiadomo zresztą kiedy, pewnie jeszcze będzie rył w innych miejscach. Sąsiadka jutro wróci i już jestem ciekawa jej reakcji.
Ona od niego wynajmuje mieszkanie i ogródki, a on twierdzi, że sama ma sobie nowe ogrodzenie zalozyć , bo to jej wina, że zatkała kibel. Ja pierdziu. Będzie jazda.
No a nam zostanie uprzątanie tego syfu:(
Dojazd na parkingi dla ludzi korzystających z,masaży też utrudniony.
No i tak to. Ten człowiek powinien nazywać się destrukcja.