nastało lato. Nic sie nie dzieje, dzialam na automacie i za wiele nie myślę😀
Tu na szczęście nie ma upałów, ale nie uprzedzajmy faktów, bo jeszcze mogą dać popalić.
Pracowo jestem na bieżąco, mogę sobie pozwolić na maly luz. Zresztą kiedy lało to siedziałam w domu, ewntualnie miałabym co robić, bo jest parę miejsc w stolarce do podmalowania, ale to w jakiś dzień przy okazji zrobię. Z kolei w gorące dni mogę umyć karcherem bramy i kamienie. doraźnie jakieś nowe zielsko wypielić czy trawę przyciąć, wiadomo. Tak więc front robót jest, specjalnych życzeń nie ma i oby nie było. Wykorzystałam świetną pogodę pare dni temu i w całym szefowskim domu pomyłam okna. Wyprzedzając ewentualne polecenie szefowej😉
No i tak mijają dni, popołudnie szybko staje się wieczorem, bo często do domu wracamy ok 17, a jak robimy zakupy to i później.
Weekend przeleciał bezwycieczkowo, w sobotę tylko po truskawki pojechaliśmy. W niedzielę popadywało, w poniedziałek wiało, grzmiało i lało.
W tę niedzielę też ma padać, jeśli jednak będzie ładnie, to może gdzieś się ruszymy.
Kwiatki z tutejszego podwórka jak i z szefowskiego.