krótkie chwile miałam Starszą w domu. Pewnie, że dobre i to, ale tak by się chciało na dłużej, ech. Mieli napięty plan, co sie dało to zrealizowali.
Mama niezięcia na chodzie, czuje się w miarę, byli razem na zakupach, przytargali choinkę, więc zadowolona. W poniedziałek onkolog powie jakie bedą dalsze kroki .
..
Zimne rano, ale czasem słonce wyglada, zaraz wychodzę z domu, dziś w planach cmentarz i na chwilę do ciotki, później przetarcie okien, bo szyby znów zabrudzone. Jutro młoda z Zosią chce przyjść po południu. Później, w tygodniu już nie będę miała czasu na takie wizyty. Niby świeta tylko we dwoje, ale i tak w kuchni trzeba trochę czasu spędzić. Chcę ulepić uszka i pierogi, ugotować barszcz, ryba pewnie się też pojawi, wszystko jak zawsze tylko w wersji mini. Może uda się miło ten świąteczny czas spedzić.
Oby pogoda była dobra na spacery!
W niedzielę tradycyjnie pojedziemy do kol.W, no i bedzie juz po świetach i zostanie gupi sylwek do odbębnienia, wino mam, jakoś przetrwam😃