Nie potrzebuję pozornych ułatwień, i zakichanych podpowiedzi inteligentnego słownika.
...
Wczoraj standardowo, byliśmy do południa na truskawkach, po obiedzie pojechaliśmy nad morze, znów tam gdzie obok jest psia plaża, bo to najbliżej.
Znów się wymarzłam, bo pogoda ok, pogodne 22st., ale wiatrzysko, że hej.
Trzeba zawsze mieć dużo ciuchów a nawet i cieniutka czapke, bo kapelusz czy kaptur wiatr zwiewa z głowy natychmiast.
I nie słuchać J.
Ciepła kamizelka została w bagażniku a bluza polarowa cieniutka, ech, a chciało nam się na kocu poleżeć. Chwilę poleżałam, ale w koncu przykryłam się kocem i siedziałam jak pikuś.
Znów z kocem w garsci i manelami spacer do kitu i tak o. Ale było mimo to wspaniale, cudne spienione fale zrewanżowały niedogodności.
No a teraz nowy tydzień, nastepny wypad w kolejną niedzielę o ile pogoda dopisze.
...
Na froncie pracowym ok.
W piątek pielenie u Inge, za dwa tyg. pewnie znów, ale to ona do nas dzwoni, jak chce żeby przyjechać.
U szefów spokojnie, powoli coś tam dorywczo dziubię, nie jeżdżę codziennie. Sprzatalam za sprzataczkę w środę i sobotę w firmie. Nie wiem czy już wrociła ze zwolnienia, nikt nie dzwoni póki co, pojadę jutro to się dowiem, jak nie trzeba sprzątać to się wezmę za zielsko.
Tu armagiedon trwa, wywalanie na podworko maneli ze strychu. Dziury pozakrywane, jako tako teren podworka splantowany, u sasiadki jeszcze bardziej jako tako, ma wyjechać na urlop, to wtedy się dokończy.
Dodatkowo trzeba pomalować mieszkanie lokatora u szefów. Leniwy i powiedział, że on nie umie, prawda taka, że tam zagracone, a jest to mały domek, ciasno, niskie użytkowe poddasze, wiec niewygodnie i zwyczajnie mu się nie chce. Pod koniec tygodnia niby trzeba się tym zająć, ano zobaczymy, jak nie bedzie innych ważnych prac to pewnie i tak się stanie.
...
Na froncie warzywnym, sałata okazała się dębową, dosyć twarda, to nie szczyt marzeń J., ale nie wiem czy uda sie kupić masłową, bo nie widziałam, były różne, a najzwyklejszej nie. Trzeba pojsc do hurtowni sprawdzić.
No ale i tę zjadamy, do sałatki z pomidorem ok.
Pomidory natomiast jeszcze nie kwitną, za mało słonka. Za to polało porządnie, więc nie trzeba podlewać.
Chyba zejdę na podwórko zobaczyć co słychać.
Zaraz Lothar pojedzie do domu, bo on zazwyczaj do południa pracuje. Szef wozi rzeczy na recykling, ale coś mu to wolno idzie, podworko coraz mniej przejezdne od tych maneli, więc się musi sprężać.
Na dziś już koniec prac na strychu.
Jedziemy do szefow, mam posprzatac po gosciach,, bo nastepni sie pojawią, sprzątaczka jeszcze na chorobowym.
Jedziemy do szefow, mam posprzatac po gosciach,, bo nastepni sie pojawią, sprzątaczka jeszcze na chorobowym.