...
Kwitnę w chałupie, z powodu kaczki w piekarniku, czyli z powodu obiadku mojego ukochanego mężusia.
Jesteśmy umówieni do kol.W, ale pogoda cudna, słonko świeci, aż żal siedzieć w domu, no ale rożne sprawy stały na drodze do mego szczęścia. Najpierw , bo może trzeba jechać po auto ze Starszą, bo się pojawilo super ogloszenie, po chwili, nic z tego , bo już sprzedane, no to J. zanurkował w ogłoszeniach znów, po jakimś czasie trafił na ciekawą ofertę. Konsultacja z córką, córka tam zadzwoniła , można jutro oglądać, zatem pojadą, mam nadzieję, że będzie ok i kupią od razu, ale byłoby fajnie.
No i już się zrobiło południe, kaczka w piekarnik, no i się piecze, i piecze, bo to 2 godziny najmniej.
Zaraz powinna być gotowa.
Ja swój omlet zjadłam i czekam😀
Może chociaż zatrzymamy się w Stroniu przy tężni, bo jeszcze nie było okazji skorzystać.
Zanim ruszymy z domu i trafimy do kol.W będzie już ciemno.
Wczoraj cudnie słońce zachodziło, ale też tylko z okna samochodu ogladnęłam.
Ech...
Jedna koleżuusia twierdzi, że żeby było romantycznie i w ogóle, to chyba trzeba byłoby mieć kochanka 😀😀😀, tylko kochanek to też kłopot
🤣🤣🤣