rośliny odżyły, nawet zakwitła różyczka, Wychuchałam,zadbałam, nawiozłam, teraz muszą znów radzić sobie beze mnie.
Tutaj jak zwykle po przyjeździe wzięłam się za wszelaką roślinność podwórkową, i tak mi mija kolejny dzień. W nowym ogródku niewiele mogę na razie działać, i nie wiem kiedy to nastąpi, bo najpierw ma byc wycięte drzewo i coś tam przy budynku dokończone. Czuję, że nie będzie czasu żeby tam coś fajnego posadzić i ogólnie urządzić, a szkoda.
Kiedy przeniesiemy się na dobre do tamtego mieszkania też nie wiem:(
Natomiast spośród wielu nasion, które wysiałam najlepiej poradziły sobie słoneczniki duże, kilka aksamitek i nasturcji. Widać, że tu również lato nie było zbyt mokre, po przyjeździe od razu wzięliśmy się za podlewanie, a teraz popaduje deszcz, więc wszystko już lepiej wygląda.
Na kompoście prócz piwonii,wyrosła nasturcja, widocznie jakies ziarenko się zaplątało.
W tym roku grusza obrodziła, ale większość gruszek już spadła, kiedy nas nie było. Zastaliśmy  je podmiecione, wystarczyło sprzątnąć.  Z nowych, które spadły i nie były zgnite wyszedł słoiczek dżemu. 
Weekend ma być deszczowy, czyli spacer nad morzem odpada, chyba że jednak prognozy się mylą, się okaże.














