niedziela, 16 sierpnia 2020

Od razu

jak tylko wnieśliśmy rzeczy, poszliśmy popatrzeć co słychać na podwórku i z miejsca  zabraliśmy się za podlewanie, bo niestety i tu gorąc dal się we znaki, piekne dorodne hosty pod gruszą bardzo przesuszone, liście pożółkły, no straszna bieda. Ale róża zakwitła znów, rozchodniki w swoim żywiole, zakwitł jakis fajny kwiatuszek , kiedyś z ogrodu szefow wzięłam rozsadę.   Pomidorki koktajlowe według J.  dały radę i będzie co podjadać, dziś sama sprawdzę jak to tam wygląda miniaturowy ogródek😀

W poniedziałek biorę się za porządki, bo i zamiatania dużo, liści opadlo co nie miara.

Pod byłą apteką wykopane dziurzysko, ale reszta bez zmian. 



Gorąco, mieszkanko rozgrzane, więc klimatyzacja, a później w nocy już tylko wentylator,  ale niewiele się wychłodziło przez noc. 

Nie śpię już od 6,30, niewygodnie mi jak diabli, tak fajnie śpi się osobno, a teraz męczarnia.

Codziennie wyciagać i chować materac ,czy łożko polowe to też kłopot, ale coś trzeba zmienić, bo zamiast odpocząć w nocy, to znów się kręcę, wiercę i do kitu takie spanie. Już mnie wszystko boli :(

...

No i jak tu rozplanować dzień, ma być 30 st, pojechałoby się nad morze, ale w taki upał, hmmmm.