Zaczęłam się pakować. Pouganialiśmy się też za moimi butami, w rezultacie czego J. nabył letni obów dla siebie, skarpety, i zastanawiał się nad krótkimi spodenkami😀
Mnie udało sie kupić dwie pary butow. Szczerze mówiąc, to takie se , no ale jak trzeba to mus. Jedne kryte bardziej i w zasadzie na zimne dni, nad morze itp. Drugie cichobiegi do dreptania na cieplejsze dni, chociaż w krytych i tak gorąco. Nalożyłam wczoraj sandały, uuuu, przyjemnie, ale jak niewygodnie, a pod koniec chodzenia już zaczeło mnie piec pod palcami.
Kupiłam też w szmateksie kilka koszulek do pracy, może jeszcze zajdę jutro lub pojutrze, i coś wypatrzę fajnego.
Dziś totalne lenistwo, posprzatałam mieszkanie, balkon. Uporzadkowałam roslinki, przesadzilam irysy, bo się rozrosły. Malizny, ale dwa są zeszłoroczne, może w tym roku zakwitną? Rozwary już kiełkują, cymbaralia zaczęła zadarniać donicę z lilakiem.
Pnącze z szorstkimi lisćmi ładnie odbiło , bo ściełam całkiem na zimę. Za to clematisów już nie mam, zasuszyły sie, później deszcz je zlał i niestety. W jednej donicy jest korzeń jeszcze, ale nie widzę, żeby coś nowego wychodziło. No i tak to.
Kol.R bedzie na posterunku jak zawsze, ma też na parę dni przyjechać Starsza, to w razie suszy będą podlewać.
Kupiłam natomiast nasiona na suszki, posieję tam w gruncie, może na jesieni doczekam się kwiatów.