Coś tam się w tygodniu działo, J walczy na froncie pt.chowanie rur c.o. w scianę, no niestety tylko w tę na najwiekszym widoku, a i tak praco i czasochłonne zajęcie. Mam nadzieję , że nie zalaliśmy sąsiadki, na razie się nie skarży, ale kto wie. Troche wody pocieklo kilka razy.
W każdym razie nerwy , że nic nie idzie jak z płatka, plus czasem trzeba jechać do innego miasta jednego lub drugiego w poszukiwaniu jakiś materiałów. Normalka.
Kocyków itp. fajnych nie ma, bo te co by mi pasowały są w jysk, a ten zamknięty.
W wolnych chwilach spacery i wycieczki, film na dobranoc.
Wczoraj dlugi spacer po lesie, znów w Lasówce, grymasiłam, bo wolałabym bardziej w wiosnę niż w zimę, no ale. Było pieknie i tak,
a w drodze powrotnej nawet udało mi się uzbierać bukiecik pierwiosnków.
Pod wieczór przyszły kol.R z kol. D, wesołe rozmówki, chociaż czasami tak bardzo różnią się poglady na niektóre sprawy, że nie chce się podejmować dyskusji. I nie chodzi o politykę itp. tylko zwyczajne życie, zachowanie, reagowanie .
No cóż, trzeba wyławiać to co łączy.