sobota, 20 kwietnia 2019

Sobotnio,

J.zerwał się rano i pojechał z koszyczkiem, nie było  go i nie było,a okazało się, że święcili od 10 a nie od 9.He,he,he.
Co do wypadków przy pracy, to zamiast cukru pudru dodał mąki ryżowej, tylko przez własne olewactwo , bo mówiłam żeby spróbował przed dodaniem do żółtek, cóż, tak właśnie puszcza mimo uszu co do niego mówię. Bardzo wkurzające. No i tak wygląda jego gotowanie czy pieczenie, ja robię swoje,a on odrywa mnie ,pytając, pytając ,pytając,  i jeszcze, a podaj to, a gdzie jest coś tam, a trzeba zrobić jeszcze to...wiec niby robi sam,ale angażuje i mnie, i kogo tam dorwie. Ech.
Ja natomiast dla wyrównania przypaliłam ziemniaki  do sernika, oraz buraki . a
rzeżucha nabiera jeszcze wyglądu, bo jednak za późno wysiałam, ale na jutro już będzie ok.

Śniadanie świąteczne ze Starszą zaliczone, pośniadaniowy spacer również. J.zawiózł Starszą z niezięciem do Wrocławia. Busy inaczej dziś kursuje,nie można się dodzwonić, brak informacji na przystanku, gdyby pojechali pociągiem musieliby czekać ze 3 godz na flixbusa, to zaproponował ,że ich odwiezie. Jakoś tak się pospieszył, że żadne z nas nie pojechało z nim do towarzystwa.Zszedł, by przepakowali bagaże i już nie weszli na ciastko i kawę, cały on, bo lepiej wyjechać wcześniej. No trudno, to już Starsza nie oponowała, choć wyjazd z Wro do Berlina mieli o 17.  Wszak darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby.

Jutro po śniadaniu mamy zamiar odwiedzić czeską miejscowość Kuks. Będzie relacjon.
Dzisiaj jeszcze na cmentarz skoczymy i odpoczywanko.
Żurek zjemy na kolację, bo po sytym śniadaniu nikt nie jest jeszcze głodny.
W salonie po południu ciepło i słonecznie, więc czekamy na J i polegujemy. Przy muzyczce z lat 80.









Miłego świętowania wszystkim życzę, kiwając nózią w laczku i popiając kawusię.
Sprawujcie się lepiej ode mnie:)