mieszkanie, na ile się da, bo przecież przy nagłym zapale J. do pracy ciągle jest bałagan.
No ale co się da to jeszcze wyrzucam, dorwałam się do spiżarni i jeszcze wynalazłam jakieś rzeczy do wyrzucenia ,np.pokrywki, bo na jaki jasny gwint tyle starych pokrywek mi potrzeba. No to do wora, no i jeszcze coś tam i jeszcze, wywlokłam z domu ze dwa wory maneli. No to przerwa na kawę.Ale nosi mnie, J. się zabrał za kredens,a ja uporządkuje pokój balkonowy.
Przeglądam szafy i tam tez wynalazlam starocie do wyrzucenia.
Możliwe, że podczas naszej nieobecności znajomi Starszej będą tu nocować, wiec tym bardziej trzeba zostawić porządek, chociaz nigdy nie lubie wyjezdzac i zostawic balagan. Wrocic do czystego mieszkania jest przyjemne.
No i tak uplyna nam te ostatnie dni , nie mam humoru , moze pojde troche zmienic klimat do kolezanki, sama nie wiem.
Lewa dlon jak tylko cos wiecej ponosze i porobie boli nadal, nie wiem jak dam rade tam doginać w tych ogrodach .
:(