się czas wyjazdu, więc siadł mi nastrój, stres sie odzywa i spać nie pozwala.
Duża przerwa, te pół roku w domu to takie oderwanie dla mnie, nawet wizja morza nie robi mi dobrze. Dobrze to mi jest w domu, no ale co robić, trzeba bedzie znów się wdrożyć w tamtejsze warunki, najgorszy początek, później jakoś tam te 2 miesiące zlecą. Może w końcu odwiedzimy Starszą.
Dziś po południu spotykamy się z kol.R. , a co będziemy robić do tego czasu to nie wiem, z jednej strony kusi spacer z drugiej bym się zakopała w domu, chcąc jeszcze nacieszyć się ciszą i spokojem .
Upalik,(18 w cieniu), za którym nie przepadam, i co na siebie nałożyć, to znów dylemat. Szukam wygodnych butów i do pracy, i do chodzenia, muszą być głębokie , numer wieksze, żeby wkladka ortopedyczna weszła i nigdzie nie obciskało stopy. Najlepiej trzymajace kostkę. Na lato to koszmar. Za ciepło w stopy. Ech.
Pranie się skończyło, wieszam i jednak spacer, bo J mnie gdzieś tam ciagnie, mam nadzieję, że nie na cholerną Kłodzką Górę, bo zdechnę leząc pod górę cały czas, a później zmęczona jak będę schodzić , to kolejny problem, bo łatwo o uraz kostki, ciagle ja nadwyrężam, chodząc po wyboistych, kamienistych drogach, lub krzywych chodnikach. Lewa noga, jak zawsze problematyczna.
SKS🙁
..
A, żyrandol już wisi dumnie.
...