drzwi prawie już oczyszczone z farby. Resztę dokończę,kiedy przyjedzie J i zdejmie drzwi,bedzie łatwiej . Teraz wezmę się za następne.
Jutro ma być też ładny dzień, więc mam zamiar wybrać się na dłuższy spacer. Dotlenić się, a może i na giełdę zajrzę.
.....
W zeszłym tygodniu odwiedziłam ciotkę i niestety, stało się, we wtorek musiała uśpić Burasię, tą koteczkę z mojego podwórka, 3 lata mieszkała u ciotki? Po usunieciu listwy mlecznej koteczka ledwo się pozbierała, a po kilku miesiącach wznowa, biedna kiciunia, rak już był tak rozsiany, że nie było już sensu operować:(
Ciotce została już tylko Mrusia, oby była zdrowa jak najdłużej.
O młodej ( wnuczce) nie rozmawiamy. Ja nie dopytuję a ciotka nie wyrywa się z wiadomościami . Pewnie je dostaje odpowiednio przefiltrowane, bo zawsze tak było, młoda mówi , co uważa za stosowne i trochę koloruje lub naciąga rzeczywistość na swoją korzyść.
Dziewczyna mieszka z chłopakiem , jego ojcem z konkubiną . Co tu dużo mówić, patologia, no ale młoda taka jest, odpowiada jej takie środowisko, co więcej postanowiła już założyć własną rodzinę, i oczywiście jest już w 2 m-cu ciąży, a skoro tak, to rodzice chłopaka (matka z innym partnerem mieszka w Anglii) kazali im wziąć ślub. Tak wiec w czerwcu ślub. Wszystkim tym chwali się mojej Starszej i poprosiła ją o zrobienie makijażu na tę uroczystość.
Jeszcze nadzieja w tym, że może wyjadą do tej Anglii, tam może się jakoś ogarną, bo jeśli zostaną tutaj, to 500+ , i aż nie chcę myśleć jak ich życie, i tego biednego dziecka, będzie wyglądać.
Ech. Jak historia lubi się powtarzać. Cóż nie mam na to wpływu, nie angażuję się,bo to nie ma najmniejszego sensu. Tyle korowodów było,tyle możliwości do zmiany, obie z tego zrezygnowały, wiec ich życie , ich sprawa jak to dalej będzie, ale przykro.
.....
No i tak to, co tu jeszcze, zarejestrowałam się na poniedziałek na dopplera żył kończyn dolnych. Jak zwykle mam pietra co tam wyczytam w opisie, czy te moje nogi względnie ok, czy niezbyt, ojojoj. Póki co za wiele o tym nie myślę, ale pewnie w poniedziałek trochę będę zestresowana.
W kwietniu mam już umówioną wizytę do endokrynologa, tylko badania jeszcze zrobić przed wizytą, zatem do rodzinnego jeszcze. Do mojej okulistki się nie załapałam, a innego okulisty jeszcze nie namierzyłam, zajmę się tym po niedzieli.
Starsza na święta jedzie w trasę zdjęciową, natomiast Młodsza przyjedzie tu ze swoim D , jak ja się już stęskniłam! I ona zresztą też:) J. się pojawi w pierwszym tygodniu kwietnia na miesiąc. No i zobaczy się jak to nam się poukłada, i czy zostanę jeszcze w domu.