niedziela, 15 sierpnia 2021

Spacer

byle jaki po lesie, bo tylko drogami, jedna kamienista , że o ja się nie mogę, druga fajna. Grzybów niet, zagladnęłam bardziej w głąb, jagód również, za to przez to zaglądanie nabyłam dziurę w ulubionych leginsach, ech. Las nagrzany słońcem pachniał, za to akurat ptaki spały, i była cichosza. 
J.szusował na rowerze, więc sama się popałętałam  tą godzinę. Eeee, jakos zbytnio nie jestem zadowolona z takiego wypadu. Upał w miescie nie do wytrzymania, a tam o wiele przyjemniej i wiatr i cien mozna znaleźć, tylko szkoda, że nie było jak pochodzic po poszyciu .Wertepy straszne.
Wypatrzyłam takie cuś,  w starym pniu drzewa,  zawisło chyba na pajęczynie, 


No a tak, to świerki dokoła, a niby droga  o nazwie czerwona i daglezjowa, hm.

Stara , lepsza droga, 




Kamole białej marianny  tak duże, że chodzi sie bardzo niewygodnie.


Poszycie pełne konarów, wyboiste, mnóstwo samosiejek i jagodzin.

No dobra, ale tyłek z domu ruszony i aż korcilo   przejechać sie kawałek rowerem, ale się bałam i odpusciłam.