do robótek ogrodowych z takim zapałem, że zaraz po przyjeździe, żeby sie rozruszać po wielogodzinnym siedzeniu wyrwałam z ogródka największe zielsko, w poniedziałek natomiast jak wyszłam na chwilę, to z krótkimi przerwami wrociłam wieczorem, a wieczór długi, bo ok 22 robi się ciemno😀😀
J.obkosił co trzeba, a ja ujarzmiam rabatki.
Wczoraj lało, grzmiało, wiało, był czas na regenerację, bo zakwasy, ojojoj😀, więc leniuchowanie się przydało. Dziś idę pod gruszę, bo tam jeszcze busz.
Irysowy szpaler cieszy moje oczy, jesienią go powiekszę, bo po wycięciu dwóch drzew ( niestety wyższa konieczność, bo korzenie zatkały rury odpływowe i nakazano usunąć drzewa ), jest wolne i słoneczne miejsce.
Tu coś tam posadzę.