piątek, 6 grudnia 2019

Kiedy

sąsiedzi trzaskają drzwiami i zbiegają ze schodów jak stado bawołów przed 6 rano, koteczki uznają, że to już pora na poranne harce. Bawią się wyśmienicie, nawet Rysiu bryka😀 Dzisiaj dodatkowo J.z przeklenstwem na ustach zrobił pobudkę,bo skurcz łydki go dopadł. No i po spaniu, a tak mi się dobrze drzemało. Deszcz napiernicza, wiatr wieje, nie ma po co wstawać. No i co tu zjeść na śniadanie. W ogóle co mam jeść. Zbrzydło mi jedzenie, kupiłam avokado i leży, serki wychodzą mi bokiem, to samo z jajkami, pomidory twarde, oliwki leżą i czekają aż wymyślę jakąś sałatkę, tylko trzeba jakąś zieleninę kupić. No koszmar w ciapki,jeszcze zupy mi wchodzą, wiec też trzeba,kupić warzywa i coś ugotować. Ech. No i zrobię listę zakupów,bo zaraz po przyjeździe do domu trzeba bedzie ruszyć do sklepów,żeby było z czego przygotowywać świąteczne potrawy. No i tak to, ale lejeeee, to nawet na spacer nie da się wyjść.