środa, 12 czerwca 2019

Powoli

można się pakować, a właściwie to przepakować, zostawię większość ubrań, bo chyba nie ma szans bym została w domu na dłużej. Ok 13 lipca trzeba będzie tu się znów pojawić.
Na razie nie chcę o tym myśleć, a dla J. to jest tylko przerwa w bieżących tutejszych sprawach, bo cały czas wspomina , że w lipcu to czy w lipcu tamto...
Oberwało mu się już za to , bo nadal nie dotarło, że musi w końcu zabrać się za uregulowanie polskich spraw.Ile auto po szwagrze będzie stało  i się starzało, to samo z mieszkaniem , teraz już płacimy pełny czynsz, musi się tym zająć. Musi przestawić się i myślenie.
Wioska czeka na koszenie, niech tylko los będzie łaskawy , bo w upałach bedzie mocno pod górkę.
Kol.G opowiada, że kiepsko wszystko rośnie, salaty, szpinak od razu lecą w kwiat. Przypuszczam, że w moim marniutkim ogródku jedyne co dobrze rośnie, to melisa. No trudno.
 Dzis znòw tu deszczowo, burzowo, ale burze slychać z daleka. Jutro do pracy, poogarniam na do widzenia , ale  głównie będę malować metalową bramę na czarno.