wiatr, mroźny, nie chce się z domu wychodzić. Jedzenie zrobione, tylko jeszcze żurek, myślałam , że może jednak nie, ale już marudzenie, żeby tak, no to malutko, ale ugotuję, wywar jest, tylko wrzucić warzywa ,zakwas i kiełbasę.
J.dziś posprzątał, trochę mało dokładnie, chociaż kolumny odsuwał i za monitorem , wiec ok, nie taka kolej sprzątania jak moja, no ale, nawet podłogi pomył, to niech mu będzie.
No i tak, mogłoby byc miło , ale J.przyspawany do komputera i tylko tematy polityczno covidowe, i inne takie, żeby tylko coś krytykować, narzekać, czepiać się i gada, gada, gada.
Więc serialu nie poogladam, ewakuuję się z pokoju, to za chwilę i tak przyjdzie za mną i czegoś chce....o rety.
Wdech, wydech. W środku już jestem cała podenerwowana.
Poproszę papierową torebkę do oddychania .
No nic, trudne początki 😃😃😃 uklepie się. Chyba jednak trzeba ruszyć z domu, przewietrzyć mózgi.
Jutro ma być zimowo.
...
Zosia jako króliczek wielkanocny,