środa, 12 października 2022

Kaczucha

 z bliska, zdaje się indyjska, ale czy warta więcej niż parenaście euro  nie mam pojęcia,( a niechby była warta jakiś majontek, nie pogardzilabym😃),  ale ładna i będzie pasować do lampy naftowej z zielonym kloszem😃

Lampy naftowe to teraz kolejny, ale praktyczny konik J. No bo jak nie nie będzie prądu, to i trochę jasno,  a i cieplej od takiej lampy.




Co prawda na lampie jest konik , konika i owszem też w domu posiadam, ale czerwonego😃  
...
Co po za tym, że wycinam, zamiatam i zbieram żołędzie? 

W wolnej chwili trochę plotę, ten  hortensjowy już wysechł





Bluszczowe mają zdobić groby , a że  tu bluszczu po kokardę, więc jeszcze natnę i na rąby  u dziadków ułożę. Powtykam jakieś chryzantemy lub wrzosy i bedzie ładniutko. Wrzosy zamierzam tu kupić i może jeszcze jakieś kwiecie jesienno zimowe,  zobaczę co tam hurtownia oferuje.
Jedziemy z przyczepą jednak, bo J. chce zabrać zegar i witrynę, co to kiedys nabył od kogoś,  mają  stanąć w pałacowym. To może jeszcze tam  upcham pudło z kwiatami i bluszczem.
No i tak to, ostatni weekend przed nami, może jeszcze nad morze, jeśli będzie względna pogoda.

Póki co jeszcze kilka  pracowitych dni , a po takich dniach, to się nawet i morza odechciewa, jak gnatki obolałe.
....
Dodaję zdjęcia  bluszczu leżącego na skalniaku już chyba miesiac jak nie więcej.  Nieco się  listki przebarwiły ale nic nie uschnięte. Zawinęłam cienkie wianki , żeby chronić roślinki przed zimnem.





Tu chyba widać najbardziej.

 Z drobnych owocków róży, też sie trzyma nienajgorzej.