sobota, 28 marca 2020

Przy sobocie

pomyślałam o jakiejś robocie, co by tu, hmmm, aaa dobraaa, umyję te okna w salonie,niech tam, elewacja jeszcze pewnie długo nie będzie robiona, wiec niech będą czyste.
Oczywiście pod bacznym okiem kotecków i przy rytmach przebojów lat 80, praca się odbywała. Kwiatki przy okazji pomyte i podlane, zasiliłam nawozem zygokaktuski, skoro postanowiły zakwitnąć.
Później Robiś świrował i hasał po pokoju, wyraźnie zaczepiając do zabawy.
I tak nam minęło przedpołudnie. Teraz całkiem spokojnie wypiję trzecią, nieeee drugą kawę... I zjem murzynka😀