w oczekiwaniu na farbę do drzwi,( zamówiona ponownie, bo tamten sklep nie miał jej jednak, a info poszło do spamu), i na info od kosiarza, kiedy raczy skosic nasze łąki, kolejna robótka. Kiedyś, w obecnym salonie wisiał taki landszafcik w ozdobnej ramie.
Teraz w ramę włoży się szybę lustrzaną i powiesi w przedpokoju.
Drugim zajęciem jest obczajanie listw przypodłogowych, bo przecież w miejscu dawnych szaf, listw nie było, trzeba więc kupić. Skorzystałam z okazji, że J. się wybierał na obczajanie. Podrzucił mnie na cmentarz, wypieliłam ,posprzatałam, jest ok.
Ciotka już sie nie nadaje do sprzątania, jak mnie zabraknie wszystko pójdzie w zapomnienie i ruinę, bo Młoda palcem nie tknie, a mogłaby. Co wiecej, chodzą przez cmentarz obok grobów na zakupy, z ciotką lub osobno, bo ciotka czasami sama też się wybiera, przytrzymujac się wózka. Ciotka już sie nie nadaje do takich prac, wiadomo, ale Młoda ma zdrowe ręce, a i czas, ale wymawia się nieposłusznym i rozrabiającym dzieckiem, to dobra wymówka do wszystkiego.
Wrócilam do domu, upichciłam szybkie drugie danie, a później umyłam okna od frontu, bo od podworka już umyte. W nocy się rozpadało na szczęscie nie na szyby😃
..
Farba już jest, zaczyna się armagiedon.