poniedziałek, 22 listopada 2021

Pławimy

 się w nieróbstwie.  Jakieś tam drobnostki J. uskutecznił, ale remontowo nic nie popchnięte do przodu, tak mialo być, w końcu odpoczynek się należy.  

Wczoraj i dziś wyciągnął mnie w lasy , na spacer, ot miało być takie tam spokojne chodzenie, a utyrałam się jak dzik, bo kamienie i pod górkę i z górki.  

Wojciechowice









😃😃😃








Srebrna Góra












Na osłodę słabo podrasowany nepomuk z Czerwieńczyc


Aparat w srajfonku troche w tych lasach przeklamywal kolory, cos nie moglismy dojsc do ładu, ciut za mocne te kolorki. 

Wczoraj byliśmy z kilometr od wieży na Klodzkiej Gorze,  dziś z kolei obeszliśmy dookola Twierdzę srebrnogórską.  Wczoraj pomimo mgły, widoki lepsze niż dziś.  Marudząc pod nosem jednocześnie strofowałam się, że  co tam widoki, ruszać się trzeba , kondycję poprawiać, bo jak zostanę sama to tylko miejskie dreptanie mi zostanie, więc dobrze jest, ciesz się babo. 

Prawdopodobnie będą to kursy mocno pod górkę , do mamy. Stan jej zdrowia mocno się pogorszył, w piątek wylądowała w szpitalu, znów nerwówka,  ale  trochę unormowali i jutro prawdopodobnie wypis, może być ciężko, bo jest osłabiona leżeniem plackiem.  

Noi tak to się plecie. 

...

Mama jeszcze zostaje w szpitalu, możliwe że do końca tygodnia.