się w nieróbstwie. Jakieś tam drobnostki J. uskutecznił, ale remontowo nic nie popchnięte do przodu, tak mialo być, w końcu odpoczynek się należy.
Wczoraj i dziś wyciągnął mnie w lasy , na spacer, ot miało być takie tam spokojne chodzenie, a utyrałam się jak dzik, bo kamienie i pod górkę i z górki.
Wojciechowice
Aparat w srajfonku troche w tych lasach przeklamywal kolory, cos nie moglismy dojsc do ładu, ciut za mocne te kolorki.
Wczoraj byliśmy z kilometr od wieży na Klodzkiej Gorze, dziś z kolei obeszliśmy dookola Twierdzę srebrnogórską. Wczoraj pomimo mgły, widoki lepsze niż dziś. Marudząc pod nosem jednocześnie strofowałam się, że co tam widoki, ruszać się trzeba , kondycję poprawiać, bo jak zostanę sama to tylko miejskie dreptanie mi zostanie, więc dobrze jest, ciesz się babo.
Prawdopodobnie będą to kursy mocno pod górkę , do mamy. Stan jej zdrowia mocno się pogorszył, w piątek wylądowała w szpitalu, znów nerwówka, ale trochę unormowali i jutro prawdopodobnie wypis, może być ciężko, bo jest osłabiona leżeniem plackiem.
Noi tak to się plecie.
...
Mama jeszcze zostaje w szpitalu, możliwe że do końca tygodnia.