piątek, 8 listopada 2019

Nic nowego,

jak juz nam wpadło w oko przyzwoite autko, za progową cenę, to sie okazuje, że to szemrany bisnes i nu, nu, tam nie kupować, ani, tu ani tu...eeee. 

Czas leci prędko, jeżdżenie tu i tam, kręcenie się, a efekty marne.
 Mam zablokowane działanie, bo ciagle musze mieć na uwadze J  i jego chęci, pomysły, samopoczucie, i w ogóle a on  niepozbierany ciągle , szantażykuje, ma humory,  wymusza skupienie się na jego osobie, jak zwykle. To siedź chłopie na dupie, odpoczywaj, nie rób złudnych nadziei , nie rób nic , ale daj żyć.  Mnie to osłabia, wytrąca z jako takiej równowagi, zniechęca.

Pewnie  też działa na  mnie ta sytuacja z nieogarniętymi młodymi.
No i w ogóle jakoś tak. Ponuro, przytłaczająco, nerwowo.

 Za to zygokaktusy postanowiły zakwitnąć i cieszą oczy.




18 komentarzy:

  1. Nie da się pogadać otwarcie? Szkoda że tak Wam te niezbyt częste przebywanie razem zgrzyta.
    Miejmy nadzieję, że minie, a Ty jak zwykle, dasz radę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nic rozmowa, to mielenie tematu i nic z tego nie wynika.On zakreca temat, po tym zawale juz,nic nie jest takie jak było, a szczegolnie w ostatnim roku, a moze i wczesniej. Dobrze wie, że mi tym zamyka usta i wszelkie argumenty. W nosie to mam, niech sie dzieje co chce.
      Jak go nosi, to opieprze i tyle.
      Wyjazdy , wyjazdami, cale zycie bylo trudno sie dogadac, nie potrafi, dziala ekstremalnie.

      Usuń
  2. Po zawale zwykle trudniej jest, zawsze ryzyko choroby w tle, następnego - powoduję, że się zmienia punkt widzenia, wrażliwość, może nadwrażliwość jest większa. Wierzę, ze czujesz się dodatkowo zdołowana młodymi. W tv wczoraj wiadomość o noworodku znalezionym w reklamówce na działkach... na szczęście chyba przeżyła, dziewczynka. Tak to jest, gdy niedojrzałych ludzi/dzieci zmusza się do rodzenia, gdy brak antykoncepcji i wiedzy na temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Csle zycie nasze wspolne go usprawiedliwiam i przymykam oczy, jestem tym wykoñczona i juz mi sie nie chce, o czym wyraznie informuję.
      Trudny typ a na stsrosc jeszcze trudniejszy, taka cicha woda co brzegi rwie. Nabral mnie na ten spokoj i pogodność,acto ecale nie tak. Teraz jak cos nie po nosie to afera od razu, panikarz i w ogole,w szklance wody robi burzę. Po obiadku csle zycie lubil drzemke ucinac, teraz mi bedzie sie zlym zdrowiem tlumaczyl,no bez jaj, niech sobie ucina, ale niecrobi planow na popoludnie, to bede wiedziala ze mam sama sobie organizowac czas i sie czyms zająć.
      Przytlaczaja mnie zle wiadomosci, ludzkosc dazy ku zagladzie, po co dzieci rodzic w takim swiecie.

      Usuń
  3. Jak ja Cię rozumiem, to samo robię,gdy zaczyna kręcić i kombinować to opieprzam na czym świat stoi , oczywiście, że chodzi o męża i od razu humor mu poprawilas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😀😀 musimy się trzymać, bo zamana na inny model nie wchodzi w grę.

      Usuń
  4. Dora, do Bezowego też żadne argumenty nie trafiają, ale mam to szczęście, że nie straszy mnie swoimi chorobami. Jednak, jak coś w pracy nie tak, to co ja się muszę nasłuchać, no bo komu ja to powiem, zaraz słyszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wychodze z zalozenia, ze chlop jest prosty jak konstrukcja cepa a wiec bez mlotka nie ma rozmowy:))) Dobra, zarty na bok. Tez ostatnio mojego posadzilam zeby mu do glowy napchac. Ja wiem, ze jest zmeczony, pracuje na pelny etat zdalnie w domu, ale tez opiekuje sie mna bo ja jeszcze przez tydzien (wizyta u doktora) mam zabronione sie schylac. A wiec musi mnie ubrac, rozebrac itp. teraz jestem juz na tyle mobilna, ze moge sobie np. zrobic sniadanie, ale wczesniej przez 4 tygodnie musial wszystko podac, odebrac itp. A wiec pracuje, gotuje, ogarnia i ja to wszystko rozumiem i doceniam, ale jak mu sie zaczyna ulewac to tez niedobrze.
    Posadzilam, na spokojnie, bo w nerwach to sie nic nie da i zrobilam wyklad zaczynajacy sie od "kocham cie i wiem, ze ty mnie tez kochasz" a konczacy sie na "zanim zacznie ci sie ulewac to przypomnij sobie pierwsze zdanie mojego wykladu". Obiecal sie dostosowac i narazie a to juz tydzien widze, ze jest bardziej wyluzowany. Slowem jest nadzieja;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Star, nie każdy zapamiętuje pierwsze danie, oni tak mają, chociaż wiedzą.

      Usuń
    2. Moj jest raczej z tych co pamietaja i przywiazuja wage do tego co mowie. Ale tez ja nigdy nie mowie w goraczce problemu, ja siadam i przemawiam czasem nawet po trzech dniach. Jak jest problem to milcze, on i tak wie, ze nie wolno krzyczec i nigdy jeszcze nie podniosl glosu wiec nie widze problemu zaostrzania sytuacji wtykaniem swoich racji. Wiadomo, ze je mam:))) i moga spokojnie poczekac na odpowiedni czas.

      Usuń
    3. Miało być "zdanie", a nie danie.

      Usuń
  6. Pozazdrościłam Ci badylków i mojego grudnika ściągnęłam z szafy. Nie jest taki piekny, jak Twoje, ale też cieszy oko :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Patrze na wasze grudniki i sa takie ladne , rozlozyste a moj rosnie pionowo na bacznosc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Evo, to wygodniej, bo moje sie lamią przez tą rozłożystość.

      Usuń