poniedziałek, 11 listopada 2024

Poniedzialek, jak niedziela.

 Niedzielny las.








Porządkowanie piwnicy po powodzi trwa, bo nie ma na co czekać. Od kilku dni  nagrzewamy, osuszamy.  Jest sporo do zrobienia, co możemy sami, to robimy.   J.  z sasiadem z  parteru,  wstawili  piwniczne okno, ktore wyyparla woda, w innym J.wstawił  zastępczo pleksę, naprawili jedną bramę,  sąsiadka z piętra niżej pożyczyla osuszacze,  my mamy ozonator, sasiad ma coś na odgrzybianie, wiec zrobi oprysk, może jakoś to tam się ogarnie na ile można.  Nie mamy drzwi do komórek piwnicznych,  nie wiemy  czy i kiedy  adninistracja się  tym zajmie . Napisalismy pismo, wyszczególniajac , co jest do zrobienia, bo to zebranie to było takie sobie. 

  . Przedwczoraj byla u nas sasiadka ,  wczoraj my u niej,  z kolei ja chodze po sasiadach  tlumacząc co i jak. Jedni są  starsi, głuchoniemi, piwnice mieli tylko wstępnie oczyszczoną przez wojsko, a to trzeba dokładniej.

 Złożyliśmy sie  więc na pomoc w postaci dwoch  krzepkich panów, by posprzatali dokładniej kilka piwnic i korytarz , oni zarobili parę złotych a my moglismy ruszyć z osuszaniem. 

Może udałoby się gdzieś pożyczyć karcher , żeby zmyć resztki błota na podwórku, przydałoby się.








I tak to mijają nam dni.

























J.co kilka godzin musi schodzić, żeby wylać wodę z osuszacza, jakoś nie chciało nam się  nigdzie dalej wybierać, więc dzisiaj tylko  spacer miejski. 



czwartek, 7 listopada 2024

Tydzień

dość szybko minął, zimno, więc głównie siedzimy w domu.
 Coś tam powoli zaczynamy załatwiać . Wnioski o odszkodowanie, za zalany garaż i piwnicę wysłane. 
  W sprawach powodziowych  spotkania z sąsiadami,  a dziś też wspólne z panią  z administracji, wytypowaną do rozmów na temat prac w piwnicy i budynku. Wszystko to takie, tak,tak, to i to do zrobienia, koszty pokryje fundusz powodziowy i ubezpieczenie,  gorzej z wykonawcami, bo zajęci. 
Pani nawet niczego nie notowała, może ma pamięć doskonałą.

 Mam też za sobą kontrolne badania, do lekarki  umówiona jestem za tydzień.
Jeszcze sprawy emerytalne mam do załatwiania. Wnioski pobrać, dopytać ,  ale to już po niedzieli.
...

 Towarzysko, może w weekend  pojedziemy do kol.G. Jej mąż już wrócił na stałe do domu,  to mają teraz inny świat, inne życie😄
Może też do kol.W,  chyba, że im zechce się przyjechać do nas.  
....

 Z kolei domowo,  sałatka warzywna zjedzona, teraz przerabiamy bigos. Jako, że bolą mnie dłonie nie wyrywam się zbytnio do kucharzenia, najlepiej żeby się samo robiło, czyli przyprawić,  wstawić do piekarnika, lub wrzucić do gara i niech się robi. 
Wykorzystuję też mężowskie zapędy kulinarne,  doprawił kuraka, i właśnie zakręcił sernik. 

Ponadto odpada mi sprzatanie, bo  dostaliśmy  lidlowy odkurzacz od jakiejś znajomej znajomego, której się znudził, odkurzacz, nie znajomy😄  Korzystaliśmy z niego już w Niemczech, ale tu wieksze przestrzenie, więc  ma pole do popisu, kurz i kocie futerko  fajnie sprzata 😄 



To nie koniec nowości w domu i zagrodzie😄,  bowiem  J.  po okazyjnej cenie kupił odkurzacz pionowy.  


 Sprząta nim codziennie, bo to różne wymienne końcowki, większe możliwości, podświetlanie, no po prostu zabawa😄
...

Ja z kolei  na obolałe dłonie/ mięśnie kciuków  testuję opaskę kompresyjną, działa! 




No i to by było na tyle z polskiej codzienności porzyjazdowej.

piątek, 1 listopada 2024

Już

w domu, sezon wyjazdów  dla mnie do maja zakończony.  

Powitała nas taka kawka, od kol.R

Roślinki pięknie zadbane, niestety zapachu kwitnacej sansewierii nie poznalam, bo już uschła, ale nie byly to spektakularne  kwiaty, raczej takie chudziutkie, widzac po tych zaschnietych resztkach.

Natomiast grudniki w pąkach, i rozkwitł  kwiatuszek  na hoi  australis:



 Jest mniejszy i  troszkę inny niż w hoi  różowej ,  sliczniutki, słodko pachnie, jak to  u hoji. 

Na razie to wszystko , bo wróciliśmy o 18 tej, trochę ogarnełam rośliny, później zakupy,  zrobilam 3 wiązanki , stroiki na groby, z żywych gałązek, które przywiozlam,   pora w końcu zasnąć.



niedziela, 20 października 2024

Zdjęć

kilka. 









































...

 Od 7 lat bez Pereczki i Lutherka, A 7 lat z Robinkiem, od roku bez Rysiulka. 

37 we  dwoje.