przyszła kolG. na kawę, no wreszcie, bo życie towarzyskie skrzeczy. Nam szkoda czasu, bo remont, a jak chwila na oddech to w las, czy na spacer. Inni też mają swoje zajęcia i tak dni mijają, czasem tylko zadzwonimy do siebie, zamiast się spotkać.
Wciąż czekamy na kuriera, ale reszta prac przebiega w miarę sprawnie. J. zamontiwał gniazdka, oczyścił szyld i klamkę.
Szafy zdemontowane, część wyrzucona, reszta bedzie czekać aż stanie się regałami. W spiżarni w miejsce rozpadającej się i bardzo zniszczonej cześci starego kredensu, stanęły tymczasowo dwie szafki kuchenne z blatem.
Znów była okazja do przeglądnięcia kolejny raz tego, co skrywała stara zniszczona szafka. Na przykład bańkę na mleko.
Zachowałam też dwie szuflady z tego kredensu, kiedyś je opalę z olejnicy, teraz powędrowały na strych.
Oby już ten kurier dostarczył co trzeba, bo podłoga czeka.
Czyli krok po kroku do celu. Niech kurier przybędzie i niech sie Wam dobrze pracuje!
OdpowiedzUsuńDziękuję Izydoru, może wreszcie jutro dotrze!
UsuńMam taką bańkę pomalowaną na niebiesko. Z czerwoną u babci chodziłam po mleko od krowy, nie ze sklepu 😀
OdpowiedzUsuńJa chodzilam z podobną bańką po mleko do sklepu .
UsuńBanka fantastyczna! Zbieram takie rzeczy, np. uwielbiam stare walki do ciasta, mam rozne, stare piekne syfony z rznietym szklem, miedziane czajniki itp :)) Dora, remonty sie cudnie oglada z dakeka, ogladam i podziwiam ( ale w duchu ciesze sie, ze to nie mnie😂), pokazuj jak pieknieje , te sztukaterie cudowne😍!
OdpowiedzUsuńAle moja najcenniejsza pamiatka jest mala metalowa przedwojenna chyba manierka w etui, pamiatka po moim Tacie 😘
UsuńSuper są takie sentymentalne i rodowe pamiatki, my nie mamy tego za wiele, trochę zdjęć, dokumentów, nawet malo bizuterii, tesciowa chyba komuś wydala swoje ulubione pierscionki, przypuszczam, że corce kuzynki J, bo bardzo obnosila się z miloscią do niej.
UsuńNo,ale cóz mi do tego, jest to co jest, jaka rodzina taka historia rzeczy i pamiątek.
U mnie to się zwało kanka, chodziło się po mleko ,gdzy krowy były wysoko zacielone, a latem do lasu na jagody i jeszcze wodę w pole też się nosiło do picia, zwłaszcza podczas żniw. Lubisz pamiątki rodzinne, zresztą ja też.
OdpowiedzUsuńCzesto takie bańki/ kanki, były aluminiowe, jak i garnki do gotowania mleka, kto tam kiedyś myslał,czy to zdrowe.
UsuńTak , jestem sentymentalna, chociaz mocno weryfikuję pamiątki.
Oj, spiżarni to Ci zazdroszczę bardzo.
OdpowiedzUsuńSzkoda , ze taka mała, ale dobrze, że jest! Kolezanka w swojej ma np.pralkę,ale i półki na zapasy tez.
OdpowiedzUsuńPamiętam takie kanki u mojej rodzinki w dawnym przemyskim 😉
OdpowiedzUsuńFajnie się ogląda Twoje remontowe relacje. W głębi duszy oddycham z ulga, że to nie u nas 😁
Ha,ha, ty juz machnęlas renoncik jakis czas temu, a u nas front robot spory, rozlozony w czasie, więc co jakis czas sa atrakcje
Usuń