Wczorajsze porządne dotlenienie na wiosce przyprawiło mnie o ból nóg i głowy. Słonko świeciło, ale mocny zimny wiatr dokuczał, dobrze , że miałam kaptur, było super, przestrzeń, zielono, ptaszki świergotały,bzykacze bzykały, kwiatki rosły😀
poniedziałek, 20 kwietnia 2020
Zaczęło się.
Wczorajsze porządne dotlenienie na wiosce przyprawiło mnie o ból nóg i głowy. Słonko świeciło, ale mocny zimny wiatr dokuczał, dobrze , że miałam kaptur, było super, przestrzeń, zielono, ptaszki świergotały,bzykacze bzykały, kwiatki rosły😀
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie no, jakbym o moim czytala, tez "sam wymysla" to, co ja wymyslilam juz dawno. Te chlopy to jakas niedoróbka ewolucyjna. :)))
OdpowiedzUsuńFajnie, ze mozecie wychodzic, ze mozecie zaczac remont. Juz nie moge sie doczekac efektu koncowego.
Efektu na razie aż takiego nie bedzie, bo trzeba skonczyć drzwi, wymienić oswietlenie, pewnie sciany odmalować,a nie wiem kiedy wyjazd, wiec poki co na razie to co niezbędne , żeby firma mogla zamontować szafki.
UsuńSkąd ja to znam. Mój potrafił się czasami na coś uprzeć i nie było zmiłuj. Przed komunią syna kupowaliśmy tapety do dużego pokoju. W sklepie spodobały Mu się białe, grubo tłoczone tapety. Tłumaczyłam, że paląc fajki, takie tapety będą szybko brzydkie i że będzie ciężko je kłaść na ścianie. Nie i koniec, kupujemy. Kupiliśmy, mój najdroższy, żeby mi udowodnić swoją rację poprosił swojego brata o pomoc. Położyli tą tapetę, tak jak inne, czyli smarowali płachtę, czekali i kleili na ścianie, tak jak zwykłe papierowe gładkie. Nie powiem, ładnie położyli. Dumny był z tego, do czasu. Po tygodniu zaczęło sie robić wesoło. Trzaski, jakby coś pękało i po kilku dniach odpadły najpierw dwie płachty tapety, następnie kolejne, a forsy na nowe niet. Dopiero wtedy, mój Małż przeczytał instrukcję kładzenia tych tapet. Klej na ścianie i wałek z mmięciutkiej gąbki. Tapety udało się położyć z powrotem na ścianie, ale szybko zrobiły się brzydkie i dwa lata później, ja już wybierałam tapety, a małż pilnie sprawdzał, jak je kleić na ścianie...
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wyciągnął z tego nauczkę😀
UsuńJa sie teraz nasłucham wszelakich przekleństw, jak to ciezko idzie, jakie to beda problemy,,jak zle schodzą plytki itp, itd.Pewnie dziury sie porobią, cegly poodpadaja no nie wiem co tam jeszcze.
o tak wszyscy faceci tacy sami , często jak jestem u klientów to słysze jak mąż do żony że nie a po co a lepiej taniej a potem jak już zamontowane to mówi "ładnie wybraliśmy " no witki opadajom :D , mój już z tego wyrósł na szczęście :D
OdpowiedzUsuńU nas to ja jestem od marudzenia, że za drogo:)
UsuńMiałam tak z panem, który wymieniał mi kran. Coś mu nie pasowało, męczył się i męczył, na moją sugestię, że potrzebna druga uszczelka o mało mnie wzrokiem nie zabił. Po 10 minutach radośnie oświadczył, że się udało, bo drugą uszczelkę założył.
OdpowiedzUsuńDobrze, że praca ruszyła i będziesz miała zamontowane meble.
Ha,ha, no tak, panowie zazwyczaj są głusi na sugestie.
UsuńMoj wczoraj piekl ciasto bananowe. Oczywiscie musialam sie wtracic, ze wybral nieodpowiednia miske do recznego miksera i wyjasnic dlaczego:)) Zmienil miske, potem podstepnie wolal "zobacz czy to tak ma wygladac". Ja sie znam na tych numerach i wiem, ze to "zobacz" za trzecim razem oznacza "wez i zrob reszte sama".
OdpowiedzUsuńNie ze mna takie numery:))) bylam dzielna, zobaczalam (nie poprawiac) ale nie dalam sie sprowokowac. Upiekl i nawet mu dobre wyszlo.
Nie zeby sam wymyslil, bo ja juz wiem, ze jak bym umarla to moj maz ozeni sie z Pinterest i na pewno z glodu nie umrze:))) Przy zyciu trzyma mnie fakt, ze on nie potrafi obslugiwac telewizorni z Roku, wiec to jest moja robota. I z tego powodu trzymam sie zycia rencamy, nogyma i zembami:)))
Fajny powód do życia😀😀😀
UsuńMoj jak juz cos gotuje lub piecze to ja z kuchni uciekam, i udaję, że nie słysze tysiąca pytan, ale bywa czasem, że jednak powyciagam skladniki i sprzęt.Ale on w piexzeniu lepszy ode mnie, więc sie wyrownuje😀😀😀
Remontu nie zazdroszczę.Spacerów tak. Obiecywałam sobie, że dziś wyjdę. Po 11 godzinach pracy nie mam siły dupy ruszyć...
OdpowiedzUsuńNo nie dziwię się, też bym padła na płask po tylu godzinach.
OdpowiedzUsuńJutro przyjdzie do pomocy mąż młodej, czyli wnuczki mojej ciotki,zobaczymy jaki z niego pracownik, póki co liczymy na jego krzepę,,bo trzeba bedzie wynosic wiaderkami gruz do kontenera, a to jest trochę schodów.
Dora, trza było zamówić taką rurę, co Ci pokazywałam na fb i nią prosto do kontenera. Nawet za bardzo się nie kurzyło, jak tą rurą wywalali gruz do kontenera
UsuńNie można, ponieważ mam rusztowanie za oknami, kontener bedzie stał tam gdzie wolne miejsce na podworku.
UsuńNo to teraz będą efekty,z grubej rury i dobrze.Zimnoi sucho, aż nie chce się myśleć co będzie dalej.Ludzie posiali zboża i nic nie wschodzi,nie mówię o warzywach,podlane ze dwa razy, nawet chwastów nie widać.
OdpowiedzUsuńCzekamy na deszcz, sucho bardzo, widzialam na wiosce dobitnie.
OdpowiedzUsuńRemont jest ae potem jak bedzie pieknie! A kffiatuszki wielkiej urody, juz kaczence?!!! wszystko mnie omija. Ciekawa jestem jak nowa kuchnia bedzie sie prezentowala. Nie zapominaj o ptaszorze, popatrz od czasu do czasu co sie z nim dzieje...
OdpowiedzUsuńGrażynko, też jestem bardzo ciekawa.
UsuńU ptaszorków bez zmian, latają ciągle, chyba nadal moszczą gniazdo, widze i pana i panią.Panią częściej. Co ciekawe, nieopodal na murku siadaja i golebie i kawki, blisko, dziwi mnie, żesie nie boją.Kiedy krogulcow nie ma potrafią zagladac do gniazda a wyzej jest tez,szczelina i chyba kawki tam mialy gniazdo.
A oglądałam niedawno jakiś film holenderski o kocie, który chodził sobie po całym Amsterdamie i komentował rzeczywistość. A przy okazji pokazane były zwierzęta w mieści i krogulce również. Zaraz mi się te Twoje przypomniały.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w remoncie :)
Dzięki😀
UsuńSucho niemożebnie, straszą, że to początek dopiero...
OdpowiedzUsuńPtaki na potęgę śpiewają, zbierają materiał na gniazda, budują i znowu śpiewają. Aż się gęba człekowi uśmiecha sama :) I w lesie bez maseczki oddychać można, uff. anka
Tak! Tylko teraz dżdżu potrzeba.
Usuń