to ja chciałam..a tak, o niczym.
Że wczoraj miły wieczór, rozmowa z solenizantką Młodszą i J na skype, a ze Starszą na messengerze. Później jeszcze małe zakupy w biedronce, lubię wieczorem, bo mało ludzi. Woda, mleko, przyprawy, kasza jaglana , bo chcę zmielić na mąkę, pomidorki, papryczkowe , jedyne smaczne.
Że wiosna, to koci włos w nosie, na ubraniach, na podłodze, w większej ilości niż zazwyczaj.
Że ponowne zamykanie sklepów w galeriach mnie osobiście niewiele rusza, reszta czynna, wiec nic to już nowego. U mnie po staremu, tylko jeśli mam wyjechać , trzeba będzie zrobić test po przyjeździe tam, bo wątpię, żeby to prędko znieśli.
Z rana telefoniczna pobudka - pani z wodociągów . Bardzo sumienny pracownik, kiedyś dzwoniła zdziwiona niskim stanem liczników, dzisiaj z kolei prosiła o potwierdzenie, bo jeden z liczników pokazał większe zużycie, musiałam odczytać raz jeszcze. No nie chciało być inaczej, duuużo większy niż ten w łazience. Ten kuchenny zawsze pokazuje więcej, bo pobór wody z dwóch źródeł, kuchni i wc. Cóż, zobaczymy jaki tym razem będzie rachunek, bo ostatnio faktycznie były niskie, 44 zł np. za dwa miesiące.
Z kolei nie przyszło naliczenie podatku rolnego, zadzwoniłam do gminy, okazuje się, że jeszcze nie ogarnęli korekty, dwa miesiące minęły, mam czekać jeszcze miesiąc.
No i takie to poranne spraweczki. Trzeba mi wyjść z domu, odwlekam, bo tak mi się bardzo nie chce, ale jak już wyjdę to będzie ok. Najgorszy to ten brak chęci do czegokolwiek. A im bardziej myślę, o tym, tym bardziej mi się nie chce.
J.mi opowiada o pracy, ale i pokazuje zdjęcia kwitnących krokusów na skwerku wokół gruszy, już i żonkile, i tulipany są spore, pyta co tam w tym ,,ogródku" posadzimy, może teraz by coś mógł , żeby już rosło. Drażni mnie tym tylko, bo w ogóle mnie to nie obchodzi. Po za tym za wcześnie na cokolwiek, pyta jakby nagle nie wiedział. Dwa światy, tu i tam. Teraz jestem tu i nie interesuje mnie tam, odcinam się, nie ma mnie i nic mnie nie obchodzi,bo po co. Bedę tam, to będę żyła tamtymi sprawami.
No i tak to. Trzeba w końcu się ubrać i wyjść, o śnieg zaczął padać, taka ta marcowa pogoda w kratkę, to chwilkę jeszcze poczekam , kawę wypiję :)
Mła tyż cóś siada ale musi jeszcze ostatnie sprawki urzędowe pozałatwiać zanim się znów zacznie odbijać ( no bo urząd ma niby dyżury ale jakoś tak jest że w czasie lockdownu na tych dyżurach nic załatwić od a do z się nie da ). Tatuś twierdzi że urzędy niedługo będą się zajmować wyłącznie sobą, korespondować będą w obiegu zamkniętym i nawet nową Polskę na zbudują - na papierze, starannie przy tej okazji"zanikając" pieniędze. ;-) Mła tyż się nie chce kumpletnie nic robić, nawet kotów wychowywać choć powinna się do tego przyłożyć bo nawet nasz słodki Mruciu zaczął pokazywać rogi. Tak w ogóle to tęsknię do prawdziwej wiosny, takiej bez uprzykrzonego śniegu i mroźnych nocy. Półeczka ze skorupkami zaprawdę urocza. :-)
OdpowiedzUsuńWiosnę chciałam pokazać, baźki i zielone listki na gałazce😀Trzeba przed kotami kitrasić na półkach itp.
UsuńUrzekła mnie ta półeczka i bazie, bo rano przeżyłam szok gdy zobaczyłam śnieg za oknem.
OdpowiedzUsuńTu też posypuje,kilka km za miastem w kierunku gór to juz biale szosy , slisko i w ogole bialo.
UsuńŚliczna jest ta półeczka, a zieloności zakitraszone świadczą, że furda śnieg. Wiosna będzie. A ja miałam nie do końca paskudny czwartek, aha. Tak się pochwalę.
OdpowiedzUsuńBrawo, ja ruszylam się z domu, wydreptalam sie tu i tam, zakupilam kilka ciuszków z odzysku, za mały pieniadz,wiec tez na plus, tylko teraz pięta napieprza. Zaraz siadam do serialu i robie magnezowe namaczanie.
UsuńPięknie sie prezentuje półeczka. U nas snieg znów pada, bielutko jest, ale mam juz tej bieli powyżej nosa. Z ziemi juz irysy i liliowce wychodza a mróz ma być nawet 7 stopni. Żeby móc cos robic w masztalce muszę palic w kozie, bo drzwi w zasadzie nie ma. Pojechałabym sobie na parę dni w inne okoliczności przyrody a tu znowu lokdałny i cały ten cyrk.
OdpowiedzUsuńKiedy będziesz jechać w kierunku północnozachodnim?
W koncu zrobi się ladnie i pewnie za ciepło, jak co roku.
UsuńW przybliżeniu koniec kwietnia, moze poczatek maja, się okaże.
Ciebie boli pięta, mnie w kostkach, nigdzie nie chodzę, bo na siłę się nie da, a potrzeb nie mam. Jutro wieczorkiem pójdę na zakupy, to Bezowy na górę wyniesie. Tak tęsknię za szmatkami, że w poniedziałek wyruszę na łowy, mus mnie pcha, chyba się uduszę hahaha.
OdpowiedzUsuńTeż mam dwie nowe półeczki w kuchni, Bezowy mi zrobił, ale jeszcze muszę kupić taśmę obrzeżną, bo zamalować się nie da.
O, to grarulacje z powodu półeczek, mam nadzieję że pochwalisz się jak już będą gotowe.
UsuńWszystkie mamy takie stany ducha, dobrze to opisalas, mnie sie dzieje podobnie, trudno sie zebrac, jezeli w koncu sie przemoge to potem jestem w euforii. Ale nie zawsze mi sie udaje.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zimno i nie wyjde..a co...sobota!
Zimno, ale przyjemnie, warto wyjść.
Usuń