Czyli u nas nic nowego i można powiedzieć, że nawet w miarę spokojnie.
Za to zmiana na innym polu..
Młodsza dokonała rewolty w swoim życiu, czym mnie zaskoczyła i zmartwiła .
Czekam na kolejne wiadomości.
W każdym razie żegnaj niezięciu Młodszej, przykro mi, bo Cię zaakceptowaliśmy i polubiliśmy.
Teraz idzie nowe i nie wiadomo , czy to dobrze czy nie.
Miała wrocić do domu, przemyśleć, odpocząć, zdecydować, ale kolejny zwrot akcji i zostaje, przenosi się .... do nowego wybranka. O mamuniu, i to juz mi sie bardzo nie spodobało, cóż... Pożyjemy, zobaczymy jak się sytuacja rozwinie, ale jestem pełna znaków zapytania i obaw. Przeżywam.
Dorka, badz silna i cierpliwa, ja tez to przechodzilam, przyzwyczajalam sie do zieciow in spe, a za chwile ich nie bylo. Takie zycie. Lepiej niech teraz przetestuje, niz pozniej mialaby brac rozwody czy cus...
OdpowiedzUsuńAno.
UsuńAch, ile jeszcze przede mną i moją 13letnią Alicją...
OdpowiedzUsuńPasiasta, oj sporo!
UsuńA ten kotek to całkiem jak ten..no...Rysiu:))) znaczy rys albo inny żbik:) przynajmniej w uszach:) za to ogon na bogato!
OdpowiedzUsuńNo, ma rację Młoda, niech się wyszaleje przed ślubem, skoro tyle tego męskiego kwiatu wkoło, bo kiedy jak nie teraz?
Piranio, ogon ma średni,ogolnie nieco inne ma futerko od poprzedniego kotka tej rasy. Brak wachlarza, Lutherek miał ogonek o wiele większy, gęściejszy i z dłuzszym włosem.
OdpowiedzUsuńTo, ze przed ślubem zgoda, trzeba przetestowac i wybrac odpowiedniego partnera,ale nie,leży mi,że tak pochopnie wprowadziła sie do jego domu, bo rodzice pozwolili, bo taka sytuacja, ze od tamtego sie wyprowadzila szybciej niz myslala, i nie miala gdzie, bo,nie zabezpieczyla,sobie zaplecza, pierwotna wersja byla,inna, miala wracac do domu. Nagle sprawy potoczyly sie szybciej i ani nie wynajela sobie chocby tymczasowo jakiegos lokum, do pracy trzeba iść i zostala na lodzie. Jak o tym myślę to mnie w dołku ściska. Wszystko na
OdpowiedzUsuńwariackich papierach. Ech.
Współczuję, masz zgryz z postanowieniami Córki. Może się jeszcze ułoży i będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńNiestety dzieci wola się czasem sparzyć niż posłuchać rodziców.
Tak to jest.Mam nadzieję, że się ułoży.
UsuńNo myśli się o tych naszych dzieciach zanim wszystko się ułoży. Oby na lepiej były zmiany, widocznie coś nie pasowało. U mnie codziennie pada, wczoraj ciut mniej, słonka nie ma, szaro, buro i desxczowo, mało było deszczu to teraz przesyt jak to w życiu.
OdpowiedzUsuńTak Iro, chociaz według mnie byla szansa na popracowanie nad związkiem, no ale cóż.
UsuńTu pogode mamy w krstke z przewagą ładnej, za to martwia mnie te deszcze w Polsce.
Niech się uczą na własnych błędach! o ile będą wyciągać z nich wnioski. Może córka jednak nie popełnia błędu, może będzie wszystko dobrze? Rozumiem Twoje obawy, czas pokaże jak to będzie. Czy te nasze dzieciory nie mogą tak po naszemu ?:-)). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAlu, nie wiem czy to tak jest, że uczymy się na błędach. No a córka zdobywa doświadczenia,mam nadzieję, że za,bardzo się nie poobija.
UsuńNo to masz o czym myśleć. Ale na to nic nie poradzimy, dzieciaki i tak zrobią po swojemu. Za kilka lat dopiero powiedzą, że miałaś rację, w różnych zresztą sprawach. Zyczę, żeby córka była zadowolona z tej zmiany. I Ty też.
OdpowiedzUsuńWiesz Aniu, myślę i myślę, jakos trudno mi przejść nad tym do porządku dziennego.
UsuńZobaczymy co czas pokaze.
Zobaczymy.Dzięki.
UsuńA Wy tak słuchałyście rodziców?? Bo ja nie i robiłam po swojemu co nie podobało się mojej Mamie , teraz mój syn robi po swojemu co nie bardzo podoba się mi Ale milczę ...każdy musi swoje błędy popełnić i cieszyć się swoimi wyborami...Dorciu na blogu pokazałam kociaki
OdpowiedzUsuńNo wiadomo, że trzeba na własnej skórze, ale chcialoby sie, zeby dzieciak dobrze wybrał.
Usuńno cóż.Młodzi chcą sami dochodzić do pewnych wniosków i urządza życie wg siebie.Nie poradzisz,tak zawsze bywało.Jednak....jedna rzecz mi się nasuwa - acz pewnie też siedziałabym cicho - argument w czasie kłótni - bo ty przeszłaś z łóżka do łóżka....
OdpowiedzUsuńPrzytulam mocno. Małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci, duży kłopot. Oby się poukładało... Szkoda nerwów, co ma być, będzie. Wiem, wiem, sama mam nerwy w strzępach, ale przechodzi mi, jak sobie wyobrażam tę piękną skrobankę w następnym życiu. I znów będę FREE. Freelancer :P No, chyba że moja mama też wybierze tę metodę :P
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha.
UsuńHm, ktos Ci kiedys tak zarzucił, przeciez,najczesciej pary sie rozstaja, bo pojawia sie ktos inny.
OdpowiedzUsuńJa tam jestem starej daty i wcale nie podoba mi się pomieszkiwanie razem młodych u którejś mamusi, a zwłaszcza u mamusi chłopaka. Ok, chcecie być razem, wynajmijcie sobie jakiś kąt i uczcie się dorosłości. Na całe szczęście nie będę miała takich problemów, a Tobie Dora współczuję. Moja sis przez to przechodziła, nie pomagały prośby, ani groźby, aż synuś musiał sam się sparzyć na tym związku, żeby mu się otworzyły klapki z oczu. Dora bądź dobrej myśli, dobrze, że nie została z tamtego związku z dzieckiem, bo wtedy o wiele trudniej układać sobie życie od nowa.
OdpowiedzUsuńZa drogowskaz serdeczne dzięki, zwłaszcza za taki piękny drogowskaz.
Aniu, totez doradzalam mieszkanie osobno, no cóż, pozostaje byc z boku i liczyc, ze w koncu sie dobrze pouklada.
OdpowiedzUsuń