A jak mi jest przykro Bogusiu. Co prawda,J wie, że mam znajomą w G. no ale to nie jest po drodze i przeciez jedziemy z kotami, zatrzymywanie się nie jest mile widziane.
To mnie jeszcze bardziej przygniata, tym bardziej, że ogolnie musza nastapic zmiany tam , wiec nie wiem jak to bedzie.Nerwowka bedzie taka, że bedzie jeszcze gorzej to wytrzymač.
A ja zapytam. Nie tyle dlaczego jedziesz, ile o to, dlaczego musisz to znosić? Kurde, nie chcę się mądrzyć, ani Cię pouczać bukbroń, ale może warto usiąść i ze spokojem o tym pogadać. Dla Twojego J. to zapewne też krzyż pański. Może trzeba podjąć próbę zmiany tej sytuacji?
Nie raz juz temat walkowany,no a zycie samo niesie zmiany , więc może z konieczności trzeba bedzie podjąć inne decyzje, chociaz lepiej jak z wyboru, no nie?
Oj Dora, ja Cię rozumiem dobrze. Nie z każdym można porozmawiać i pójść na kompromis. Mój Bezowy, też ma klapki na oczach, tylko ja jestem winnej sytuacji, to ja dyktuję warunki. On wie, że jest na każdym kroku zależny ode mnie, ale czasem dla świętego spokoju odpuszczam. Będzie dobrze, zleci.
Już?!!! Ciekawe jak bez pomocy sobie młodzi z dzieckiem poradzą, tak mi przyszło do głowy. Szkoda, że nie możesz odpuścić. Już nie chcę Cię dołować, ale na samą myśl o wyjeździe i zostawieniu domu chce mi się płakać... koty na pocieszenie są i pomruczą, żeby dobrze było i szybciej minęło. Przytulam ciepło :)))
Moze jedziecie przez G? :)
OdpowiedzUsuńNieee.
UsuńTak, zanocujesz u AMP, poznasz Toykę i Jej kociambry, no i Jej najdroższego. Przykro mi Dora, że nie możesz wymigać się od tego wyjazdu...
UsuńA jak mi jest przykro Bogusiu.
UsuńCo prawda,J wie, że mam znajomą w G. no ale to nie jest po drodze i przeciez jedziemy z kotami, zatrzymywanie się nie jest mile widziane.
Współczuję Ci.
OdpowiedzUsuńSama sobie współczuję, na razie mam ochotę rzygać i płakać na zmianę.
UsuńNie pytam, współczuję. Wytrzymasz, poczuj się jak opoka, lepiej to zniesiesz.
OdpowiedzUsuńTo mnie jeszcze bardziej przygniata, tym bardziej, że ogolnie musza nastapic zmiany tam , wiec nie wiem jak to bedzie.Nerwowka bedzie taka, że bedzie jeszcze gorzej to wytrzymač.
Usuńna długo?
OdpowiedzUsuńDo swiąt mam nadzieję.
UsuńA ja zapytam. Nie tyle dlaczego jedziesz, ile o to, dlaczego musisz to znosić? Kurde, nie chcę się mądrzyć, ani Cię pouczać bukbroń, ale może warto usiąść i ze spokojem o tym pogadać. Dla Twojego J. to zapewne też krzyż pański. Może trzeba podjąć próbę zmiany tej sytuacji?
OdpowiedzUsuńNie raz juz temat walkowany,no a zycie samo niesie zmiany , więc może z konieczności trzeba bedzie podjąć inne decyzje, chociaz lepiej jak z wyboru, no nie?
UsuńPewnie że lepiej mieć wybór. Ale w sytuacji zapędzenia w kozi róg, może lepiej niech życie zdecyduje?
UsuńZobaczymy, ale moze wlasnie to juz ten etap.
UsuńPrzytulam. Mocno :*
OdpowiedzUsuńDziękuję, wiem, robie dramat, chociaz to bie piereszy raz, jestem juz z tym nudna.
UsuńOj Dora, ja Cię rozumiem dobrze. Nie z każdym można porozmawiać i pójść na kompromis. Mój Bezowy, też ma klapki na oczach, tylko ja jestem winnej sytuacji, to ja dyktuję warunki. On wie, że jest na każdym kroku zależny ode mnie, ale czasem dla świętego spokoju odpuszczam.
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, zleci.
...w innej sytuacji miało być.
UsuńDziękuję Aniu, no zleci, oby na ile to możliwe, mało burzliwie.
UsuńJuż?!!! Ciekawe jak bez pomocy sobie młodzi z dzieckiem poradzą, tak mi przyszło do głowy. Szkoda, że nie możesz odpuścić. Już nie chcę Cię dołować, ale na samą myśl o wyjeździe i zostawieniu domu chce mi się płakać... koty na pocieszenie są i pomruczą, żeby dobrze było i szybciej minęło. Przytulam ciepło :)))
OdpowiedzUsuń